Justin pov.
Miliony
różnych myśli napływało do mojej głowy. Jednak jedną z najprawdopodobniejszych
była Jazzy. Przypomniałem sobie niezbyt wiarygodną opowieść z jej
„przyjaciółką”. Wybiegłem szybko z
pokoju, chcąc spróbować jeszcze raz z nią porozmawiać.
-Jazzy! –Zawołałem.
-Nie ma jej.
Wyszła przed chwilą do Kelsey. –J a k t
o w y s z ł a?! Mój scenariusz zaczął
łączyć się w jedną konkretną całość. Nie zastanawiając się dłużej wybiegłem na
zewnątrz, mając nadzieję, że spotkam ją gdzieś niedaleko. Żeby tylko nie było
za późno. Ciągle powtarzałem te słowa w głębi duszy. Mijałem kolejne
przecznice. Nie mogła dojść tak daleko. Za następnym skrzyżowaniem ujrzałem
sylwetkę nerwowo idącej osoby. Natychmiastowo do niej podbiegłem i chwyciłem za
ramię.
-Justin?
–Zapytała zaskoczona.
-Jaz, dobrze
że nie jest za późno. –Odetchnąłem z ulgą. –Powiedz mi, że moje przypuszczenia
są fałszywe.. Proszę. –Zrezygnowany próbowałem dowiedzieć się prawdy. Jazzy
spojrzała na mnie przepraszająco. Byłem już prawie pewny, że mogę to przyjąć jako
przyznanie się do winy.
-Justin.. Bo
ja.. Ja się tak bardzo ich wystraszyłam i.. Nie wiedziałam co robię..
Przepraszam. –Poczułem ulgę. Nie miałem ochoty na nią krzyczeć. Teraz to i tak
by nie pomogło. Mocno ją przytuliłem dając jej znak, że wszystko rozumiem. Ale
nie to było w tym wszystkim najgorsze. Najgorsza była ta cholerna świadomość,
że to wszystko moja wina. Nie mogłem pogodzić się z tym, że narażam tak wielu
ludzi na niebezpieczeństwo. Najpierw Rox, teraz Jazzy, kto będzie następny?!
Kto!? Siła odśrodkowa podpowiadała mi, że dłużej nie dam rady. Dłużej tego nie
wytrzymam. Jednak wiedziałem, że nie mogę się poddać. Muszę skończyć to co
zacząłem. Muszę ich chronić, muszę pokazać im, że mają we mnie oparcie, chociaż
czasami sam go potrzebowałem.
Nagle
zauważyłem jak Jazzy wyciąga z kieszeni swojej kurtki pomięte banknoty.
-Przepraszam
Justin, nie wiem co przyszło mi do głowy. Powinnam była ci powiedzieć, ale oni
grozili.. i..
-Cii..
–Uciszyłem ją, nie chciałem żeby dłużej żyła w stresie. I tak dużo przeze mnie
przeszła. Wolnym krokiem zaczęliśmy kierować się w stronę domu. Między nami
panowała cisza. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
-Może mi
ktoś wyjaśnić co tu się dzieje? –Mama patrzyła na nas pytającym wzrokiem.
-Nic.
–Odpowiedziałem. Nic lepszego nie przyszło mi do głowy. Nie chciałem mówić jej
prawdy. To martwiło by ja jeszcze bardziej. Już wystarczająco dużo miała na
głowie.
-Tak.. Tym
razem odpuszczam, lecz wiedźcie, że jeszcze do tego wrócimy. –Ostrzegła nas.
Wymieniliśmy z Jazzy znaczące spojrzenia.
-A tutaj
masz pieniądze na zakupy. –Wręczyłem jej kilka banknotów. Usłyszałem tylko
dźwięk zamykających się drzwi co znaczyło, że już wyszła.
-Jazzy,
wiesz że musisz mi wszystko powiedzieć..? –Zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Nie ważne. Grunt, że musiałem się wszystkiego dowiedzieć. Musiałem być świadomy
na czym stoję.
-Tak..
–Niepewnie skinęła głową, jakby nie do końca była chętna na tą rozmowę.
-Więc
słucham. –Wypowiedziałem te słowa trochę oschle, lecz to nie moja wina, potrzebowałem
konkretów.
-Zadzwonili
do mnie, powiedzieli żebym wyszła na zewnątrz, jeśli nie, wejdą do domu. Nie
miałam wyjścia. Wtedy zażądali pieniędzy w zamian za moje życie.. I dalszą
część już znasz. –Szlak mnie trafiał słysząc jej słowa.
-Oni chcieli
ci coś zrobić!? –Dopytywałem jakbym sam nie był pewien swoich myśli. Jazzy nic
nie odpowiedziała, potraktowałem to jako potwierdzenie. W jej oczach ciągle
malował się wyraźny strach. Nie mogłem być spokojny nie akceptując faktu, iż to
wszystko moja wina. Przez chwilę przeniosłem się w trans, w którym obwiniałem
siebie za to, że żyję. Takie momenty często zdarzały się w moim życiu, lecz to wszystko wyłącznie z
mojej winy. Gdybym lepiej zaplanował swoje życie.. Nieważne.
-Pamiętaj
jedno, uważaj. I nie próbuj się z nimi więcej kontaktować. Jeśli cos by się
działo masz mi to powiedzieć, rozumiesz? –Chciałem uprzedzić ją, że to być może
jeszcze nie koniec. Dobrze znam tych ludzi i wiem, że tak łatwo nie
odpuszczają.
-Tak..
-Nie bój
się, nie pozwolę żeby cokolwiek ci zrobili. –Chciałem ją uspokoić, ale jak
zwykle mi nie wyszło. Nie miałem teraz do tego głowy. Poszedłem do swojego
pokoju. Włączyłem telewizor, nie mogłem jednak na niczym skupić swojej uwagi.
Rox pov.
Chociaż raz
możesz się zamknąć?! Zachowywałam się jak nienormalna. Wrzeszczałam na własny
budzik. Jednak ten nie reagował na moje upomnienia. Tak, to budzik. Przecież
cię nie rozumie. Tłumaczyłam sama sobie. Musiałam wyglądać naprawdę dziwnie.
Nic na to nie poradzę, z rana często zdarzają mi się dziwne sytuacje.
Niechętnie wstałam z łóżka i przeczołgałam się do szafy z ubraniami. Wybrałam
odpowiednie spodnie i bluzę. Zbiegłam na dół.
-Jest tu
ktoś? –Zawołałam.
-W s z y s c
y s ą
j a k z w y k l e.
–Odpowiedziałam sama sobie, literując każdy wyraz podkreślając tym samym
pojęcie sarkazmu. Udałam się do łazienki. Nałożyłam na siebie lekki makijaż.
Włosy związałam w niechlujny kucyk. Myślę, że jestem gotowa. Potwierdziłam do
lusterka.
Byłam już w
drodze do szkoły. Nie minęło więcej niż kilka minut, a byłam już na miejscu.
Nie miałam cholernej ochoty tam iść, ale musiałam. Wiedziałam, że czekają na
mnie niemiłe spojrzenia Elen i Sary. Do tej pory ze mną nie rozmawiają. Minęło
już tyle czasu.. Wtedy przypomniałam sobie słowa Justina: „Nie zasługują na
ciebie”. W pewnym sensie trochę się uspokoiłam, chociaż czułam cząstkę
niepewności. Zadzwonił dzwonek. Usiadłam sama. Trudno. Jakoś to przetrwam. Te
zajęcia wydawały się trwać w nieskończoność. Usłyszałam dzwonek oznajmujący
koniec. KONIEC. Nareszcie. Była już piętnasta. To był jeden z najgorszych dni w
tygodniu. Cała chmara gówniarzy wybiegła na zewnątrz. Wyglądałam na skończoną
idiotkę, szłam na końcu całego szeregu –s a m a. Chyba już nic nie mogło
poprawić mi humoru. A jednak. Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam Justina
czekającego na mnie przed szkołą. Od razu do mnie podbiegł i mocno przytulił.
-Cześć
księżniczko. –Pocałował mnie w policzek.
-Cześć.
–Poczułam na swojej osobie czyjeś spojrzenia. Obróciłam się za siebie. Tak,
mogłam się spodziewać. Elen i Sara patrzyły na mnie poprzez jad w oczach. Ale
nie było to tylko zwykle spojrzenie, malowało się przez nie uczucie zazdrości.
Pop raz pierwszy od kilku tygodni poczułam się zwycięsko.
-Zabieram
cię na obiad. –Oznajmił.
-Świetnie!
Od rana nie miałam nic w ustach. –Po tych słowach Justin nagle zbliżył swoje
usta do moich. Od razu dopomniał się o dostęp swojego języka. Nie mogłam się
sprzeciwić, wiedziałam że tego potrzebuję, lecz Justin zaraz przerwał.
-Już miałaś.
–Zaśmiał się bezczelnie, a ja jak zwykle zrobiłam się czerwona.
-Lepiej już
chodźmy. –Chciałam jak najszybciej wsiąść do samochodu, żeby nie ukrywać swojej
twarzy z nadmiernymi rumieńcami. –A tak w ogóle dokąd jedziemy?
-Jak to?
Ugotowałem dla ciebie obiad. –Powiedział pewny siebie.
-Ty?
–Zaśmiałam się. –To może lepiej zamówmy pizzę.
-Nie
wierzysz we mnie? –Jego brwi złączyły się w prostą linię.
-Nie, skąd.
Oczywiście, że wierzę. –Ponownie się zaśmiałam. Po kilku minutach byliśmy już w
domu Justina. –Jesteś sam? –Zapytałam, a Justin od razu zauważył w tym jakieś
podteksty i ukazał swój idealny uśmiech. –Justin!
-Tak, jestem
sam. –Jego bezczelny uśmiech nie znikał z twarzy. –Ale to za chwilę, najpierw
spaghetti. Siadaj. –Wskazał miejsce przy stole. Podał jedzenie i usiadł razem
ze mną. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po nim, że potrafi coś
ugotować.
-To jest
pyszne Justin! –Przyznałam.
-Za chwilę
spróbujesz czegoś jeszcze lepszego. –Całe popołudnie po jego głowie chodziły
dziwne myśli. Zjedliśmy posiłek. Poszliśmy do pokoju Justina. Usiedliśmy na
łóżku.
-Potrzebuję
cię. Potrzebuje cię t e r a z. –Nie
zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ jego usta znalazły się już na moich. Nie
narzekam. Nie kontrolując samych siebie położyliśmy się na kanapie. Nie mogłam
powstrzymać swoich emocji. Z moich ust wydobyło się kilka jęków.
-Jesteś
gotowa księżniczko?
-Zaczekaj..
No to zaczyna się coś dziać XD Jak myślicie co powie Rox? Co będzie działo się z Jazzy?
Myślę, że wszystko wyjaśni następny rozdział :)
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek ;)
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek ;)
Jejku świetny <333 Kiedy nn ? :*
OdpowiedzUsuńSuper x
OdpowiedzUsuńExtra niech Rox powie tak
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze czekam na nn <3 xxx.
OdpowiedzUsuńświetny :D
OdpowiedzUsuńto jest takie świetne , wchodze codziennie i sprawdzam czy jest nowy rozdzial ;D <33
OdpowiedzUsuńCześć! Chciałabym ci oznajmić, że nominowałam cię do "Liebster Award"! :) Więcej informacji tu --> http://its-like-playing-with-death.blogspot.com/2014/01/liebster-award-nominacja.html
OdpowiedzUsuń