niedziela, 19 stycznia 2014

ROZDZIAŁ XXIII


Przeczytaj notkę pod rozdziałem! :)

Rox pov.

-Czekaj.. Przeprowadzamy się.. Ale przecież ja mogę tutaj zostać, jestem już prawie pełnoletnia. –Ta wiadomość nie mogła bezpośrednio dojść do mojej głowy. Nie wiedziałam co zrobić. Czułam się tak bezradna..

-„Prawie” pełnoletnia. –Powtórzyła mama.

-Jak ty to sobie wyobrażasz? Zostawię tutaj wszystko? Szkołę, przyjaciół, Just.. –Rox, nie umiesz trzymać języka za zębami -przypominał mi głos w głowie.

-Wiesz, że to nie tylko moja decyzja.. Jedno jest pewne, nie możesz zostać tutaj sama.

-Super. –Czułam, że moje oczy stały się wilgotne. Z desperacji nic już nie mówiłam. Litościwie spojrzałam w kierunku mamy i pobiegłam na górę. Wparowałam do swojego pokoju z prędkością wiatru. Rzuciłam się na łóżko i najzwyczajniej zaczęłam ryczeć jak dziecko. Gdy pozbierałam w sobie emocje i w miarę je ustatkowałam, dotarło do mnie co tak naprawdę może stać się w najbliższym czasie. To wszystko zniknie. To koniec.. Koniec wszystkiego.. Koniec mnie i Justina.. Taki związek nie może przetrwać. Setki kilometrów od siebie? Każde z nas będzie żyło w innym świecie. Na samą myśl o tym po moim policzku spłynęły kolejne łzy.

Chwyciłam do ręki swój telefon. Odblokowując ekran zobaczyłam zdjęcie Justina. Delikatnie przejechałam po nim kciukiem, a emocje w mojej głowie zaczęły szaleć.

Musimy się spotkać. Teraz. To ważne.

Wysłałam wiadomość do Justina. Sama nie byłam do końca pewna czy powinnam mu o wszystkim powiedzieć, lecz prędzej czy później i tak musiałabym to zrobić. Nie czekałam długo na odpowiedź.

Jasne. Za kwadrans będę pod twoim domem.

Zaczęłam wątpić, czy dobrze robię. Bałam się jego reakcji. Niepewnym krokiem schodziłam schodami na dół. Mama zobaczyła moją zrozpaczoną twarz. Spojrzała na mnie wrażliwym wzrokiem, kręcąc przy tym głową, chcąc przekazać mi, że muszę się z tym pogodzić. Tak.. Pogodzić..

-Wychodzę, wrócę późno. –Oznajmiłam, nie pytając o pozwolenie. Mama widząc moją zmęczoną twarz nie próbowała się sprzeciwiać.

-Tylko.. Uważaj na siebie. –Skinęłam  głową, zarzuciłam na siebie bordową kurtkę i czarne botki. Nie zwracałam nawet uwagi na to jak wyglądam. Byłam tym wszystkim tak niesamowicie wykończona. Czułam, że cały mój świat, całe może życie zawaliło się w jednej sekundzie, a wszystko wreszcie zaczynało się układać. Otworzyłam zewnętrzne drzwi. Zobaczyłam czarny samochód Justina. Podeszłam w jego stronę wsiadłam do środka. Justin uśmiechnął się na mój widok. Przywitał mnie ciepłym pocałunkiem i spojrzał mi głęboko w oczy, najwyraźniej wyczuwając, że coś jest nie tak.

-Stało się coś? –Zapytał przejętym głosem. –Dlaczego tak szybko chciałaś się spotkać?

-Ehh.. Nie wiem jak ci to powiedzieć..

-Najlepiej najprościej.

-Nie wiem czy to zrozumiesz, ale.. To chyba koniec Justin. –Jego twarz nagle pobladła.

-Jaki koniec? O czym ty do cholery mówisz?

-Koniec Justin. Koniec z nami. Koniec ze wszystkim, rozumiesz?

-Ale Rox.. O co chodzi? To moja wina? Wydawało mi się, że wszystko było ok..

-Bo było, aż do dzisiaj. Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że przeprowadzamy się do Los Angeles. To prawie trzysta kilometrów stąd..

-Ale.. Dlaczego? Przecież nic wcześniej nie mówiłaś.. –Jego głos lekko się załamywał. Starałam się panować nad emocjami, lecz mimo wszystko poczułam jak do moich oczu napływa fala łez.

-Mamę przenoszą na inny dział, nic wcześniej nie wiedziałam.. –Nie potrafiłam dłużej wytrzymać. Moje oczy wypuściły wszystkie łzy. Justin spoglądał na mnie ze smutkiem i bezradnością. Przytulił mnie do siebie. Poczułam się bezpieczniej czując go przy sobie.

-Spokojnie księżniczko, wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że cię kocham. –Słysząc te słowa trochę się umocniłam. Spojrzałam w jego przejrzyste, karmelowe oczy, wiedząc że mówi prawdę.

-Obiecujesz?

-Obiecuję. –Nie wiem dlaczego, ale mu wierzyłam. Będąc przy nim czułam się jak w oddalonej o kilkadziesiąt mil od rzeczywistości krainie, w której liczyliśmy się tylko my. Wszystko inne było nieważne.

-Musisz odpocząć. –Powiedział po czym ruszyliśmy w kierunku centrum. Mijaliśmy kolejne kamienice, aż znaleźliśmy się poza miastem. Jechaliśmy chyba do dawnego domu Justina. Nawet nie wiem kiedy moje powieki opadły na oczy i zasnęłam.

**

-Księżniczko, pobudka. –Poczułam czyjeś usta na swoim policzku. Leżałam wygodnie na miękkiej kanapie przykryta ciepłym kocem.

-Justin.. Kiedy my tu przyjechaliśmy? –Zapytałam zaspanym głosem.

-Zasnęłaś w samochodzie. Nawet nie drgnęłaś kiedy cię tu położyłem. Trzymaj, napij się. –Podał mi kubek gorącej herbaty. Było idealnie.. Ja, Justin w całkiem oddalonym miejscu. Czułam się jak w bajce. Byłam jednak świadoma, że to nie może trwać wiecznie.

Justin pov.

Wyglądała tak pięknie, kiedy spała. Na samą myśl, że mógłbym ją stracić czułem dreszcze. Wiedziałem jedno, na pewno do tego nie dopuszczę. Jeszcze nie wiem jak, ale na pewno..

-Księżniczko, pobudka. –Zobaczyłem, że jej powieki zaczynają się poruszać.

-Justin.. Kiedy my tu przyjechaliśmy? –Zapytała spoglądając na mnie dużymi, błękitnymi oczyma.

-Zasnęłaś w samochodzie. Nawet nie drgnęłaś kiedy cię tu położyłem. Trzymaj, napij się. –Chwyciła kubek do ręki. Na jej twarzy widniał niepokój, nadal była świadoma tego, co wkrótce może się wydarzyć.

-Rox.. Tak bardzo cię potrzebuję, nie możesz odejść.. tak po prostu..

-Nie odejdę, obiecuję ci to.. –Byłem zaskoczony jej ruchem, kiedy to ona zbliżyła się do mnie zaczynając składać pocałunki na mojej szyi. Zawsze to ja pierwszy stwarzałem takie sytuacje. Jej dłonie znalazły się na moich plecach drapiąc je od góry do dołu. Przejąłem inicjatywę kierując swoje usta w kierunku jej. Nie prosząc o dostęp, który dała mi od razu mój język znalazł się w jej ustach. Czułem, że sytuacja robi się coraz bardziej intensywna. Nie przerywając pocałunku delikatnie osunęliśmy się na łóżku. Znajdowałem się nad drobnym ciałem Rox, oplatając jej ramiona.

-Kocham cię.. –Wyszeptała tuż koło mojego ucha. Nie do końca będąc świadomy tego co robię, zacząłem podwijać jej koszulkę. Nie zaprzeczała, więc kontynuowałem. Po chwili leżała przede mną w samym staniku i spodniach.

-Justin.. –Zaczęła. Czuła się trochę niezręcznie w tej sytuacji.

-Spokojnie, jesteś piękna kochanie. –Uspokoiłem ją, sądząc po jej wyrazie twarzy, który nabrał odwagi. Zrzuciłem z siebie swój T-shirt, który również wylądował na podłodze. Poczuliśmy swoje ciała. Rox czuła się jeszcze trochę nieswojo, ale próbowałem to zmienić. Składając mokre pocałunki na jej szyi, kierowałem się coraz niżej. Przemierzając jej gładką skórę na brzuchu dotarłem do spodni. Delikatnie rozpinając kolejne guziki spojrzałem na nią.

-Rox?

-Spokojnie.. Śmiało.. –Zabrzmiało to trochę jakbym to ja się czegoś bał. W pewnym sensie tak było. Nie chciałem jej skrzywdzić. Starałem się to robić najdelikatniej jak potrafiłem. Otrzymując jej zezwolenie zniżałem jej spodnie, które pokrótce dołączyły do sterty ubrań na ziemi. Czułem, że ją mam. Ta niezwykła dziewczyna leżała przede mną, a ja miałem ją tak blisko. Uczucie jakie do niej czułem górowało nad wszystkim. Rox, próbując zdobyć nade mną dominację, tym razem znalazła się na górze, oddając namiętne pocałunki na mojej skórze, śmiało wyjęła pasek z moich spodni. Pomogłem jej lekko się podnosząc. Chciałem, aby poczuła się wyjątkowo, tym bardziej wiedząc, ze to ja jestem tym pierwszym.. Znajdowaliśmy się w samej bieliźnie. Nasze ciała oplatały się nawzajem. Każde walczyło o dominację. Nasze wzroki się spotkały, a moje ręce wylądowały na plecach Rox. Delikatnie odpiąłem jej stanik i zrzuciłem na ziemię.

Rox pov.

Siadając na mnie okrakiem, Justin na chwilę się odsunął, żeby na mnie spojrzeć, jednocześnie powoli ściągając ostatnią część mojej bielizny, a już po chwili moja kobiecość była widoczna dla jego pełnych pożądania oczu.

-Jesteś tego pewna? Jeśli nie chcesz, nie musimy tego teraz robić. –Justin troszcząc się zapytał.

-Jestem pewna, Justin. –Tym razem wiedziałam, że tego chcę. Czuliśmy coś do siebie, a to było najważniejsze. Spojrzał na mnie jeszcze raz, chcąc upewnić się mojej decyzji. Justin sięgnął do swoich spodni leżących na ziemi, wyjął z nich paczkę prezerwatyw, używając jednej z nich.

-Gotowa? –Skinęłam głową czując jak Justin jest coraz bliżej mnie. Mrugnął do mnie okiem, na co lekko się zarumieniłam.

-Justin.. –Wyjąkałam w bólu.

-Spokojnie.. –Uśmiechnął się. Czułam się spokojnie, ponieważ widziałam jak wszystko robi tak powoli i delikatnie, żeby mnie nie skrzywdzić. Nagle poczułam dziwne uczucie w dolnej części brzucha.

-Justin..! –Ponownie jęknęłam. Z mojego oka wypłynęła pojedyncza łza. Z jednej strony wydostała się przez ból, a z drugiej z radości. Wiedziałam, że będąc przy Justinie jestem w pełni bezpieczna.

-Przepraszam. - wymamrotał Justin, delikatnie mnie całując. –Ból zaraz minie. Spróbuj o nim nie myśleć. –Przymknęłam oczy, dając mu znak, że zrozumiałam. Czułam, że ból stopniowo maleje. Lecz Justin nie przerywając, zaczął delikatnie poruszać swoim ciałem, starając się mnie nie urazić.

-Jesteś niesamowita Rox.. Tak bardzo cię kocham.. –Przygryzł moją wargę, całując moje usta. Jego ciało zaczęło poruszać się coraz szybciej, nie pozwalając wziąć mi swobodnie oddechu.

-Justin.. –Nie mogłam powstrzymać się od kolejnego jęku. Jeszcze nigdy tak się nie czułam. Tak doskonale.. Czułam, że teraz jesteśmy jednością. Minuty mijały, a nasze ciała splatały się ze sobą. Zaczęłam brać przykład z Justina i przystosowywałam się do jego tempa.

-Tak kochanie.. –Wyszeptał. Chciałam zapamiętać każdy pocałunek, który wykonywał tak delikatnie, troszcząc się o moje uczucia. Jego usta odnajdywały każdą część mojego ciała. Moje ciało wygięło się w łuk, kiedy poczułam usta Justina na swoich piersiach. Jego mokry pocałunek rozszedł się po mojej skórze, nabrałam mocnych dreszczy. Ujął dłońmi moją twarz całując ją namiętnie poczynając od czoła kończąc na ustach.

-Byłaś dzielna księżniczko.. -Nagle wzięłam głęboki oddech, kiedy Justin położył się obok mnie. Ponownie poczułam lekki ból u dołu brzucha. Tym razem na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Justin obejmując moją twarz starł z niej kilka łez szczęścia. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.

-Tak bardzo cię kocham Rox.. –Wyszeptał mi do ucha.


Czy to koniec związku Rox i Justina? Czy ich miłość przetrwa taką próbę? Czy Rox naprawdę wyjedzie?
Hmm.. Sądząc po komentarzach czyta to 7 osób? Dlatego proszę każdą osobę, która przeczytała ten rozdział o zostawienie tylko jednego komentarza, chciałabym wiedzieć, ile tak naprawdę osób to czyta,  z góry dziękuję! :) Do następnego XD

OBSERWOWAĆ COŚKA! <3 https://twitter.com/little_thing_
I ją, daje każdemu follow back xd https://twitter.com/carboneeliza

A TUTAJ MÓJ TThttps://twitter.com/Juss998

NAPISAŁAM PIERWSZY ROZDZIAŁ DO NOWEGO FF, JEŚLI WAM SIĘ SPODOBA KOMENTUJCIE, BYĆ MOŻE BĘDĘ GO KONTYNUOWAĆ :) http://lifeofmyfiction.blogspot.com/

16 komentarzy:

  1. śwuetny dawaj nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba chciałaś napisać świetny

      Usuń
    2. oj no boze mała pomyłka ale dziękuje

      Usuń
  2. O matko ;* aż się popłakałam <3 Zajebisty :** /@Serducho98

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny ;* ciekawe co będzie z nimi :C ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny po prostu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny , dodawaj jak najszybciej następny ! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na następny , kazdy idealny !

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam czytam i normalnie naczytać się nie mogę xd uwielbiam sposób w jaki piszesz no po prostu idealnie . :D mryhyhy Czekam na następny . < 3333

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny świetny świetny świetny i jeszcze raz ŚWIETNY!!!!!!! <3 <3 <3 z niecierpliwością czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń