Zachęcam do przeczytania notki pod rozdziałem! :)
Justin pov.
Tak.
Zachowałem się jak idiota. Zostawiłem ją samą, ale nikt nie zdoła wcisnąć mi,
że była bez winy. Moje zachowanie jest skutkiem jej głupoty. W sumie lepiej, że
stamtąd wyszedłem, niż miałbym powiedzieć kilka słów za dużo.
Na dworze
było ciemno. Mijałem pieszo kolejne ulice, kamienice, stare zagajniki.
Usłyszałem muzykę dochodzącą z pobliskiego klubu. Nie miałem innych planów na
wieczór. Wszedłem do środka. Głośny dźwięk zapełnił moją głowę wyrzucając z
niej jakiekolwiek myśli. Usiadłem przy barze.
-Jeden duży.
–Wskazałem barmanowi rodzaj alkoholu, który chciałem zamówić. Po chwili
kieliszek stał tuż przede mną. Bez oporu połknąłem niewielką ilość płynu.
-Jeszcze
raz. –Zawołałem na barmana. Ten uprzejmie ponownie mnie obsłużył. Znów alkohol
śmiało przeszedł przez moje gardło. Czułem, że potrzebuję tego więcej. Joint,
którego wypaliłem wcześniej wyraźniej pobudził moje zmysły. Machnąłem ręką na
chłopaka obsługującego bar, o podanie mi kolejnej porcji alkoholu.
Powoli
traciłem nad sobą kontrolę. Czułem to, a jednocześnie było mi z tym dobrze.
Zapomniałem o problemach, przeniosłem się w zupełnie inny świat, od dawna mi
zapomniany.
Moja
orientacja zatrzymała się przy dwunastym kieliszku, nie mam pojęcia ile było
kolejnych.
-Justin? –Jakaś
dziewczyna, która właśnie usiadła obok mnie zwróciła się w moim kierunku.
-Tak, o co
chodzi?
-Nie udawaj,
że nie pamiętasz. –Dopiero w tej chwili zorientowałem się, że to Alisha –moja była
dziewczyna. Suka. Zepsuła to, co było między nami. Chociaż w tej chwili to nie
miało już najmniejszego znaczenia. Przyjrzałem się jej dokładnie i przyznam, że
wyglądała.. dobrze. Zmieniła się i nie ukrywam, na lepsze.
-Tak,
pamiętam. –Postanowiłem nie zawracać sobie nią dłużej głowy i odwracając się z
powrotem w stronę lady pochłonąłem kolejny kieliszek.
Resztkami
świadomości stwierdziłem, że na dzisiaj koniec. Jednak stojąca przede mną
butelka alkoholu sprzeciwiała się z moimi myślami.
-Może
zatańczymy? –Alisha nie dawała za wygraną. Próbowała nawiązać jakąkolwiek
konwersację, mimo iż nie miałem na to ochoty.
-Nie sądzę,
żeby to był dobry pomysł.
-Nie daj się
prosić. –Nie zauważyłem kiedy znalazłem się na środku parkietu z tańczącą obok
mnie Alishą. Jej ręce opadły na moich ramionach. Przyciągnęła mnie do siebie,
kierując nas w stronę toalety.
-Co ty robisz?
–Zdezorientowany pogardliwie na nią spojrzałem.
-Zobaczysz. –Znaleźliśmy
się w pustym pomieszczeniu. Ja i ona. Poczułem jak przyłożyła swoją twarz do
mojego policzka. Jej usta zetknęły się z moimi, a już po chwili jej język
znalazł się w moich ustach. W tym momencie zapomniałem o wszystkim, dosłownie o wszystkim. Nic się
nie liczyło, chociaż do końca nie byłem świadomy co się ze mną dzieje. Nie
panując nad sobą oparłem na niej całe swoje ciało, dociskając jeszcze mocniej
nasze usta. Na moich plecach znalazły się jej ciepłe dłonie. Delikatnie zaczęła
podnosić moją koszulkę, kiedy moja świadomość lekko rozjaśniała.
-Co robisz? –Nic
nie odpowiedziała, tylko kontynuowała swój zamiar. Wtedy odepchnąłem ją od
siebie. Uderzyła się o ścianę, a jej twarz przybrała złowrogi wyraz.
-Potrzebujesz
tego Justin, czuję to. –Spojrzała w moim kierunku. W tym momencie w mojej głowie
pojawiła się myśl o Rox samotnie siedzącej w domu. Kurwa. Ta suka ponownie chce
mnie zniszczyć. Alisha już raz niemało namieszała w moim życiu, teraz chce to
tylko powtórzyć, a ja naiwny nadal nabieram się na jej sztuczki.
-Nic od
ciebie nie chcę, daj mi spokój.
-Jeszcze się
spotkamy Justin.
-Nigdy. –Lekko
chwiejąc się na nogach odszedłem w stronę wyjścia. Zimny napływ powietrza
uderzający w moją twarz lekko mnie orzeźwił. Właśnie w tej chwili zdałem sobie
sprawę co zrobiłem i co mogłoby się jeszcze stać, gdybym w porę się nie
opamiętał. Całowałem się z byłą dziewczyną, podczas gdy jestem z Rox. Świetnie.
Zachowałem się jak totalny kutas.
Mam tylko nadzieję,
że już nigdy nie spotkam tej dziewczyny, a Rox o niczym się nie dowie. Byłem
już coraz bliżej domu. Piesze przemierzanie dłuższego odcinka z niezbyt
trzeźwym umysłem było trochę uciążliwe. Z każdym krokiem w mojej głowie kręcił
się chaos i szum. W końcu znalazłem się pod mieszkaniem. Kilka schodów i jestem
na miejscu. Starając się cicho wejść do środka uchyliłem drzwi. Niestety Jaxon
tuż przed drzwiami zostawił jakąś zabawkę, na której najzwyczajniej się
poślizgnąłem. Wraz z upadkiem mojego ciała rozległ się głośny huk. Na korytarz
wybiegła mama Z Rox.
-Justin? Piłeś?
–Mama od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Jako pierwsza zauważyła, ze jestem
pijany, chociaż w stanie jakim wyglądałem najmłodsze dziecko zorientowałoby
się, że coś jest nie tak.
-Nieważne.. –Arogancko
odpowiedziałem. Potrzebowałem snu. Ociężale wstając z podłogi zacząłem kierować
się w stronę swojego pokoju.
-Możemy
przez chwilę porozmawiać? –Drogę przerwała mi Rox.
-Nie
dzisiaj. –Nie wypowiadając słowa więcej zamknąłem za sobą drzwi i rzuciłem się
na kanapę.
Roxana pov.
Słońce
obudziło mnie z samego rana. Mój dzisiejszy cel to rozmowa z Justinem. Chciałam
to mieć za sobą. Wstając z łóżka, zakładając na siebie wybrane ubrania
zapukałam do pokoju Justina. Nagle przerwało mi nachalne pukanie do drzwi
wejściowych.
-Chwila! –Zawołałam.
Podbiegłam do drzwi i lekko je uchyliłam.
-Jest
Justin? –Bez żadnych skrupułów zapytała zadziorna dziewczyna stojąca tuż naprzeciw
mnie. Miała na sobie krótką lateksową spódnicę, i neonową bluzkę. Jednym słowem
wyglądała jak dziwka.
-Tak.. jest.
–Nie miałam pojęcia, co może chcieć od Justina. Mimo to ponownie udałam się do
jego pokoju.
-Justin! –Lekko
go szturchnęłam. Najwyraźniej jeszcze spał.
-Justin,
jakaś dziewczyna do ciebie.
-Daj mi
spokój. –Przez sen wyjąkał.
-Justin,
wstań! –Tym razem poskutkowało. Nie odzywając się do mnie ani słowem założył na
siebie dresy i wyszedł na korytarz. Jego wyraz twarzy skamieniał.
-Alisha? Co
ty tutaj robisz? –Głos Justina lekko się załamał, jakby czegoś się wystraszył.
-Ehh, nie
cieszysz się?
-Daj mi
spokój, czego chcesz?
-Może trochę
grzeczniej. Po prostu „zgubiłeś” wczoraj dokumenty podczas naszego…
-Dawaj. –Nie
pozwolił jej dokończyć.
-Już nie
pamiętasz? –Justin tylko stał i bezczynnie się w nią wpatrywał.
-Czego ty do
cholery chcesz?
-Ojj Justin,
wczoraj byłeś bardziej przyjazny i skłonny do żartów. Możemy to w każdej chwili
powtórzyć, jeśli tylko masz ochotę.
-Wyjdź stąd.
–Oschle powiedział.
-Nie mam
najmniejszego zamiaru, wczoraj obiecałam ci, że jeszcze się spotkamy.
-Wyjdź! –Krzyknął
głośniej.
-Dobra,
spokojnie. Do zobaczenia wkrótce. –Trzaśnięcie drzwi rozniosło się po całym
mieszkaniu.
-Justin…
Możesz mi powiedzieć o czym mówiła ta dziewczyna? –Poczułam jak do moich oczu
zaczynają falami napływać słone łzy…
Hmm... Myślę, że nikt się tego nie spodziewał. Myślicie, że Justin przyzna się i powie prawdę? Czekajcie na następny rozdział, a wszystko się wyjaśni! :) Zachęcam szczególnie do komentowania, przyjmuję krytykę i obiektywną ocenę.
I oczywiście zachęcam do wzięcia udziału w konkursie, w którym można wygrać nieoficjalną książkę o Justinie, warunkiem jest tylko czytanie, komentowanie i odwiedzanie mojego bloga :)
Aby wziąć udział, należy napisać w komentarzu lub na moim tt "biorę udział" :)
mój tt: https://twitter.com/Juss998
Super "Biorę udział :3
OdpowiedzUsuńOmnomnom <3 wiedziałam, że tak będzie.
OdpowiedzUsuńPs. A co z life of my fiction? :(
ostatnio nie mam za dużo czasu, więc do tamtego opowiadania jakoś nie było okazji napisać rozdziału, ale postaram się zrobić to do jutra :)
UsuńZajebista <3
OdpowiedzUsuńExtra czekam na nn
OdpowiedzUsuńnajlepsze ! :D nastepny prosze :D:D:D
OdpowiedzUsuń