czwartek, 20 marca 2014

ROZDZIAŁ XXXI


Zachęcam do przeczytania notki pod rozdziałem! :)

Justin pov.

Tak. Zachowałem się jak idiota. Zostawiłem ją samą, ale nikt nie zdoła wcisnąć mi, że była bez winy. Moje zachowanie jest skutkiem jej głupoty. W sumie lepiej, że stamtąd wyszedłem, niż miałbym powiedzieć kilka słów za dużo.

Na dworze było ciemno. Mijałem pieszo kolejne ulice, kamienice, stare zagajniki. Usłyszałem muzykę dochodzącą z pobliskiego klubu. Nie miałem innych planów na wieczór. Wszedłem do środka. Głośny dźwięk zapełnił moją głowę wyrzucając z niej jakiekolwiek myśli. Usiadłem przy barze.

-Jeden duży. –Wskazałem barmanowi rodzaj alkoholu, który chciałem zamówić. Po chwili kieliszek stał tuż przede mną. Bez oporu połknąłem niewielką ilość płynu.

-Jeszcze raz. –Zawołałem na barmana. Ten uprzejmie ponownie mnie obsłużył. Znów alkohol śmiało przeszedł przez moje gardło. Czułem, że potrzebuję tego więcej. Joint, którego wypaliłem wcześniej wyraźniej pobudził moje zmysły. Machnąłem ręką na chłopaka obsługującego bar, o podanie mi kolejnej porcji alkoholu.

Powoli traciłem nad sobą kontrolę. Czułem to, a jednocześnie było mi z tym dobrze. Zapomniałem o problemach, przeniosłem się w zupełnie inny świat, od dawna mi zapomniany.

Moja orientacja zatrzymała się przy dwunastym kieliszku, nie mam pojęcia ile było kolejnych.

-Justin? –Jakaś dziewczyna, która właśnie usiadła obok mnie zwróciła się w moim kierunku.

-Tak, o co chodzi?

-Nie udawaj, że nie pamiętasz. –Dopiero w tej chwili zorientowałem się, że to Alisha –moja była dziewczyna. Suka. Zepsuła to, co było między nami. Chociaż w tej chwili to nie miało już najmniejszego znaczenia. Przyjrzałem się jej dokładnie i przyznam, że wyglądała.. dobrze. Zmieniła się i nie ukrywam, na lepsze.

-Tak, pamiętam. –Postanowiłem nie zawracać sobie nią dłużej głowy i odwracając się z powrotem w stronę lady pochłonąłem kolejny kieliszek.

Resztkami świadomości stwierdziłem, że na dzisiaj koniec. Jednak stojąca przede mną butelka alkoholu sprzeciwiała się z moimi myślami.

-Może zatańczymy? –Alisha nie dawała za wygraną. Próbowała nawiązać jakąkolwiek konwersację, mimo iż nie miałem na to ochoty.

-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

-Nie daj się prosić. –Nie zauważyłem kiedy znalazłem się na środku parkietu z tańczącą obok mnie Alishą. Jej ręce opadły na moich ramionach. Przyciągnęła mnie do siebie, kierując nas w stronę toalety.

-Co ty robisz? –Zdezorientowany pogardliwie na nią spojrzałem.

-Zobaczysz. –Znaleźliśmy się w pustym pomieszczeniu. Ja i ona. Poczułem jak przyłożyła swoją twarz do mojego policzka. Jej usta zetknęły się z moimi, a już po chwili jej język znalazł się w moich ustach. W tym momencie zapomniałem  o wszystkim, dosłownie o wszystkim. Nic się nie liczyło, chociaż do końca nie byłem świadomy co się ze mną dzieje. Nie panując nad sobą oparłem na niej całe swoje ciało, dociskając jeszcze mocniej nasze usta. Na moich plecach znalazły się jej ciepłe dłonie. Delikatnie zaczęła podnosić moją koszulkę, kiedy moja świadomość lekko rozjaśniała.

-Co robisz? –Nic nie odpowiedziała, tylko kontynuowała swój zamiar. Wtedy odepchnąłem ją od siebie. Uderzyła się o ścianę, a jej twarz przybrała złowrogi wyraz.

-Potrzebujesz tego Justin, czuję to. –Spojrzała w moim kierunku. W tym momencie w mojej głowie pojawiła się myśl o Rox samotnie siedzącej w domu. Kurwa. Ta suka ponownie chce mnie zniszczyć. Alisha już raz niemało namieszała w moim życiu, teraz chce to tylko powtórzyć, a ja naiwny nadal nabieram się na jej sztuczki.

-Nic od ciebie nie chcę, daj mi spokój.

-Jeszcze się spotkamy Justin.

-Nigdy. –Lekko chwiejąc się na nogach odszedłem w stronę wyjścia. Zimny napływ powietrza uderzający w moją twarz lekko mnie orzeźwił. Właśnie w tej chwili zdałem sobie sprawę co zrobiłem i co mogłoby się jeszcze stać, gdybym w porę się nie opamiętał. Całowałem się z byłą dziewczyną, podczas gdy jestem z Rox. Świetnie. Zachowałem się jak totalny kutas.

Mam tylko nadzieję, że już nigdy nie spotkam tej dziewczyny, a Rox o niczym się nie dowie. Byłem już coraz bliżej domu. Piesze przemierzanie dłuższego odcinka z niezbyt trzeźwym umysłem było trochę uciążliwe. Z każdym krokiem w mojej głowie kręcił się chaos i szum. W końcu znalazłem się pod mieszkaniem. Kilka schodów i jestem na miejscu. Starając się cicho wejść do środka uchyliłem drzwi. Niestety Jaxon tuż przed drzwiami zostawił jakąś zabawkę, na której najzwyczajniej się poślizgnąłem. Wraz z upadkiem mojego ciała rozległ się głośny huk. Na korytarz wybiegła mama Z Rox.

-Justin? Piłeś? –Mama od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Jako pierwsza zauważyła, ze jestem pijany, chociaż w stanie jakim wyglądałem najmłodsze dziecko zorientowałoby się, że coś jest nie tak.

-Nieważne.. –Arogancko odpowiedziałem. Potrzebowałem snu. Ociężale wstając z podłogi zacząłem kierować się w stronę swojego pokoju.

-Możemy przez chwilę porozmawiać? –Drogę przerwała mi Rox.

-Nie dzisiaj. –Nie wypowiadając słowa więcej zamknąłem za sobą drzwi i rzuciłem się na kanapę.

Roxana pov.

Słońce obudziło mnie z samego rana. Mój dzisiejszy cel to rozmowa z Justinem. Chciałam to mieć za sobą. Wstając z łóżka, zakładając na siebie wybrane ubrania zapukałam do pokoju Justina. Nagle przerwało mi nachalne pukanie do drzwi wejściowych.

-Chwila! –Zawołałam. Podbiegłam do drzwi i lekko je uchyliłam.

-Jest Justin? –Bez żadnych skrupułów zapytała zadziorna dziewczyna stojąca tuż naprzeciw mnie. Miała na sobie krótką lateksową spódnicę, i neonową bluzkę. Jednym słowem wyglądała jak dziwka.

-Tak.. jest. –Nie miałam pojęcia, co może chcieć od Justina. Mimo to ponownie udałam się do jego pokoju.

-Justin! –Lekko go szturchnęłam. Najwyraźniej jeszcze spał.

-Justin, jakaś dziewczyna do ciebie.

-Daj mi spokój. –Przez sen wyjąkał.

-Justin, wstań! –Tym razem poskutkowało. Nie odzywając się do mnie ani słowem założył na siebie dresy i wyszedł na korytarz. Jego wyraz twarzy skamieniał.

-Alisha? Co ty tutaj robisz? –Głos Justina lekko się załamał, jakby czegoś się wystraszył.

-Ehh, nie cieszysz się?

-Daj mi spokój, czego chcesz?

-Może trochę grzeczniej. Po prostu „zgubiłeś” wczoraj dokumenty podczas naszego…

-Dawaj. –Nie pozwolił jej dokończyć.

-Już nie pamiętasz? –Justin tylko stał i bezczynnie się w nią wpatrywał.

-Czego ty do cholery chcesz?

-Ojj Justin, wczoraj byłeś bardziej przyjazny i skłonny do żartów. Możemy to w każdej chwili powtórzyć, jeśli tylko masz ochotę.

-Wyjdź stąd. –Oschle powiedział.

-Nie mam najmniejszego zamiaru, wczoraj obiecałam ci, że jeszcze się spotkamy.

-Wyjdź! –Krzyknął głośniej.

-Dobra, spokojnie. Do zobaczenia wkrótce. –Trzaśnięcie drzwi rozniosło się po całym mieszkaniu.

-Justin… Możesz mi powiedzieć o czym mówiła ta dziewczyna? –Poczułam jak do moich oczu zaczynają falami napływać słone łzy…

Hmm... Myślę, że nikt się tego nie spodziewał. Myślicie, że Justin przyzna się i powie prawdę? Czekajcie na następny rozdział, a wszystko się wyjaśni! :) Zachęcam szczególnie do komentowania, przyjmuję krytykę i obiektywną ocenę.
I oczywiście zachęcam do wzięcia udziału w konkursie, w którym można wygrać nieoficjalną książkę o Justinie, warunkiem jest tylko czytanie, komentowanie i odwiedzanie mojego bloga :)
Aby wziąć udział, należy napisać w komentarzu lub na moim tt "biorę udział" :)

6 komentarzy:

  1. Omnomnom <3 wiedziałam, że tak będzie.
    Ps. A co z life of my fiction? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio nie mam za dużo czasu, więc do tamtego opowiadania jakoś nie było okazji napisać rozdziału, ale postaram się zrobić to do jutra :)

      Usuń
  2. Extra czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. najlepsze ! :D nastepny prosze :D:D:D

    OdpowiedzUsuń