wtorek, 4 marca 2014

ROZDZIAŁ XXIX


Justin pov.

-Wspominałem ci raz o sytuacji Rox. Właśnie teraz potrzebuje naszej pomocy. Musimy jej pomóc.. –Starałem przekonać mamę do mojej propozycji.

-Wiesz, że nie mamy najlepszych warunków finansowych. Będziemy mieli kolejną osobę do utrzymania, ale.. zrobię to tylko dla ciebie. Widzę, ile ta dziewczyna dla ciebie znaczy. Ma na ciebie dobry wpływ. Widzę to. –Nie wiedziałem co odpowiedzieć. W formie podziękowania zarzuciłem się jej na szyję i mocno ją uściskałem.

-Ale będzie spała w pokoju gościnnym. –Przewróciłem oczami na jej słowa i udałem się do pokoju, w którym znajdowała się Rox z Jaxonem. Mały chyba od razu ją polubił. Panowała między nimi zgodność, co rzadko zdarza się Jaxonowi podczas zabawy.

-Justin, musimy pogadać. –Zaczęła Rox, od razu kiedy mnie zobaczyła.

-Ok, chodźmy do mnie. –Czułem co chce mi powiedzieć, ale chciałem dokładnie wysłuchać co ma do powiedzenia. Wiedziałem, że nie czuje się zbyt dobrze w panującej sytuacji, ale na razie nie mamy innego wyjścia.

-Justin.. –Wypowiedziała moje imię dość niepewnie. –Wiem, że jestem dla was wrzodem na tyłku i nie spodziewaliście się takiego obrotu sprawy. Nagle spadam wam  na głowę i .. Po prostu myślę, że powinnam  rzucić szkołę, znaleźć pracę i wynająć jakieś małe mieszkanie.

-O czym ty mówisz? Zostajesz tutaj i nigdzie się nie ruszasz. Z mamą już wszystko załatwiłem.

-Teraz pomyśl, czy twoja mama miała  inne wyjście. Nie miałaby serca wyrzucić mnie na ulicę. Musiała się  zgodzić, mimo iż tego nie popiera.

-Rox, chyba wyraziłem się jasno. Nigdzie się stąd nie ruszasz. Oczywiście, nie będziesz tutaj na zawsze, ale możesz tu zostać na tyle ile potrzebujesz. Możesz spokojnie skończyć szkołę, a potem dalej myśleć o przyszłości. –Chyba użyłem wystarczających argumentów, ponieważ Rox bezradnie patrzyła na mnie swoimi błękitnymi oczyma lekko się uśmiechając.

-Jestem! –Usłyszeliśmy głośny krzyk Jazzy, która właśnie wróciła ze szkoły.

-Chodź. –Zawołałem Rox. Wyszliśmy na korytarz, gdzie Jaz odkładała płaszcz na wieszak.

-Jazzy, to jest Rox.

-Tak.. My już chyba kiedyś zdążyłyśmy się poznać. –Podejrzliwie na nas spojrzała.

-Rox z nami zamieszka.

-Słucham? –Wypaliła. –Jak to zamieszka? Ok, rozumiem, ale.. –Przeszyłem ją wzrokiem, żeby skończyła swoją paplaninę. –Ale.. to świetnie.. –Udało mi się w porę zapanować nad sytuacją, chociaż było chyba trochę późno. Reakcja Jazzy mówiła sama za siebie.

-Obiad! –Zawołała mama. Udaliśmy się wszyscy do kuchni nawzajem wymieniając się dziwnymi spojrzeniami.

-To było zawsze moje miejsce. –Zirytowana Jazzy zwróciła uwagę Rox.

-Yy.. Przepraszam. –Zgodnie ustąpiła miejsce. Czułem, że to jeszcze nie koniec głupich docinek Jazzy. Miała swój charakter. Nie ukrywam, że był bardzo podobny do mojego. Zawsze potrafiła do końca walczyć o swoje. Wydaje mi się, że i tym razem nie odpuści.

-Długo u nas zostajesz? –Właśnie się zaczęło. Fala pytań zadawanych przez Jazzy mogła rozłożyć każdego.

-Postaram znaleźć się jak najszybciej coś własnego.

-To świetnie. –Nie miałem już zielonego pojęcia jak powstrzymać Jazzy przed następnymi nieodpowiednimi pytaniami. Rox najwyraźniej nie mogła znaleźć zadowalającej dla niej odpowiedzi.

Na szczęście skończyliśmy posiłek, co dało nam przepustkę do uwolnienia się z tłoku pytań. Już po kilku minutach siedzieliśmy w moim pokoju. Tylko we dwoje. To chyba najmilsza chwila odkąd się tutaj zjawiliśmy.

-To będzie trudny czas.. –Rox patrzyła na mnie z bezsilnością malowaną na twarzy.

-Poradzimy sobie.. razem.

-Dziękuję  Justin. –Szepnęła mi do ucha. Zbliżyła swoje usta do moich. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Zazwyczaj to ja inicjowałem pocałunek. Tym razem karty były po jej stronie. Z każdą sekundą nasz pocałunek ulegał pogłębieniu, znajdowało się w nim coraz więcej namiętności. W pewnym momencie poczułem, że jeśli w porę nie zareagujemy sprawy mogą wymknąć się spod kontroli. W domu nie byliśmy sami, więc trzeba było o wszystkim pomyśleć. Nie namyślając się zbyt długo, postanowiłem jeszcze przez chwilę utrzymać tą chwilę. Niestety nie powinienem…

-Jus-stin. Yyy.. w sumie to ja tylko chciałam wziąć… to. –Jazzy z ironią w oczach spojrzała na nas z pogardą, szczególnie zmierzając przenikliwym wzrokiem Rox, wzięła pierwszą lepszą książkę z półki, chociaż miałem ich niewiele, żeby pokazać dowód dla powodu, z którego się tutaj znalazła.

-Chyba musimy porozmawiać. Rox, zaczekaj tutaj. Jaz idziemy. -   Musiałem zamknąć tą sprawę raz na zawsze. Udaliśmy się do sąsiedniego pokoju, w którym zazwyczaj przebywała Jazzy. Zajęliśmy miejsce na kanapie, nasze twarze znajdowały się tuż naprzeciw siebie, każde z nas zatapiało się w swój wzrok.

-Jazzy, możesz mi wytłumaczyć dlaczego tak się zachowujesz?

-O co ci chodzi?

-Przynajmniej teraz możesz zachowywać się normalnie? Proszę cię Jaz.

-Rany Justin. Po prostu, chyba miałam prawo zadać jej kilka pytań, tak?

-Uwierz mi, to nie było miłe. Postaw się na miejscu Rox.

-Ok. To nie było miłe, ale… zrozum, że ja po prostu boję się, że… ona nam cię zabierze.

-Jazzy.. –Jej oczy posmutniały. Przytuliłem ją do siebie. –Po prostu, wcześniej byłaś ty, mama i Jaxon. To was kochałem najbardziej i nadal kocham, teraz do naszego grona dołączyła jeszcze Rox. I pamiętaj, że nigdy nie odsunę was na bok. Zawsze będziecie dla mnie ważni.

-Kocham cię Justin.

-Ja ciebie też. A teraz jeszcze jedna prośba..

-Tak, wiem. Zaraz przeproszę Rox. –Żartobliwie przewróciła oczami.

-Trzymam cię za słowo. –Wtedy Jazzy wyszła z pokoju. Usłyszałem jak skrzypią drzwi do mojego pokoju. Najwyraźniej chciała od razu spełnić swoją obietnicę. Lecz zamiast słyszeć jakąś rozmowę do moich uszu dochodziła kompletna cisza.

-Justin.. –Usłyszałem niepewny głos Jazzy.

-Co jest? –Wstałem z kanapy, chcąc podejść do Jaz.

-Chyba mamy problem. Rox zniknęła.

-Jak to zniknęła? O czym ty mówisz? Może wyszła do łazienki? Rox! –Zacząłem wołać z  nadzieją, że jej głos mi odpowie. Myliłem się.

Z powrotem wróciłem do swojego pokoju, gdzie widziałem ją po raz ostatni. Nie zastałem nic oprócz złożonej kartki na stole. Usiadłem na fotelu i delikatnie ją rozłożyłem.

Przepraszam Justin.

To wszystko. Od razu chwyciłem po telefon i kilkakrotnie wybierałem jej numer. Cisza. W mojej głowie pojawił się chaos. Nie wiedziałem co myśleć. Co zrobić. Gdzie iść.

-Mamo, nie widziałaś, czy Rox gdzieś wychodziła? –Mama natychmiastowo wybiegła z kuchni.

-Tak, zabrała swoją torbę z rzeczami i wybiegła. Nawet nie zdążyłam jej zapytać dokąd wychodzi.

-Zostawiła tylko tą  kartkę. Nie mam pojęcia gdzie jej szukać. I nie powiedziałem ci wszystkiego…

-Justin, o czym ty mówisz? –Mój wyraz twarzy najwyraźniej wyglądał poważnie.

-Rox nie była w szpitalu z powodu zatrucia pokarmowego. Ona.. Ona jest po próbie samobójczej.. Proszę pomóż mi..

W tej kwestii  byłem bezradny. Nie miałem pojęcia gdzie się znajduje i co się dzieje z moją małą księżniczką…

No więc kolejny rozdział za nami :) Myślę, że się spodobał, zostawcie po sobie jakiś komentarz. Jak myślicie, co teraz stanie się z Rox? Gdzie się podziała? Piszcie swoje spostrzeżenia :)
Ps. Kiedy opowiadanie osiągnie 10 tys. wyświetleń, mam dla was niespodziankę! :D
Wylosuję jedną osobę, która regularnie czyta moje opowiadanie i udziela się na blogu, czyli komentuje, SZCZEGÓLNIE BRANY BĘDZIE POD UWAGĘ KOMENTARZ Z TEGO ROZDZIAŁU :) Jeśli chcecie zgłosić się do konkursu napiszcie do mnie na tt "BIORĘ UDZIAŁ": https://twitter.com/Juss998 
Do wygrania jest nieoficjalna książka o Justinie :)

Chętnych zapraszam na kolejny rozdział Life Of My Fiction http://lifeofmyfiction.blogspot.com/2014/03/rozdzia-iii.html

7 komentarzy:

  1. Jezu co ta Rox zaś zrobiła :o kurcze tęsknie za tym opowiadaniem xd kiedyś dodwałaś co 2-3 dni i to tak dziwnie xd ale oczywiście super <3
    Biore udział a co mi tam xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra <3
    a ja mam małe pytanko. Ty bęrdziesz jeszcze pisała life of my fiction prosze powiedz że tak. PROSZE...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wracając do tamtego opowiadania. Myślę, że mogłabym je pisać, tylko wydaje mi się, że jest zbyt mało chętnych do jego czytania :)
      Mimo to postaram się dzisiaj dodać tam kolejny rozdział :)

      Usuń
  3. Świetny!!! (Nowe tum,tum,tum. Nowe tum,tum,tum) HiHi <3 ;-)

    OdpowiedzUsuń