Roxana pov.
Wróciliśmy
koło siedemnastej. W samochodzie między nami panowała cisza. Nie było to jednak
niezręczne, wręcz przeciwnie było.. miło. Żadne z nas nie miało sobie chyba nic
do powiedzenia. Byłam zwrócona w kierunku szyby. Delikatnie wyginałam swoje
usta w łuk. Od dawna nie czułam się tak dobrze. Nie miałam w sobie jednak na
tyle odwagi, żeby spojrzeć Justinowi w oczy.
-Żałujesz
tego? –Zapytał wyrywając mnie z transu przemyśleń. Zamurowało mnie. Tak
naprawdę nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-Ja.. Justin..
Nie wiem.. –Odpowiedziałam, ale
najwyraźniej nie był zadowolony z mojej odpowiedzi, ponieważ nie zszedł
ze mnie swoim wzrokiem. Poczułam się jak idiotka. Co mam mu powiedzieć? „Nie,
no co ty Justin, fajnie było.” Przecież wyjdę na laskę, która całuje się z
pierwszym lepszym napotkanym chłopakiem.
-Ok. Tylko
na przyszłość wiedz, że jak masz zamiar narzekać to nie stwarzaj takich
sytuacji, rozumiesz? –Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, że potrafi być aż taki
bipolarny. Najpierw udaje zadowolonego, czułego, troskliwego, a chwilę potem
jest całkiem innym człowiekiem.
-Słucham?
Teraz mi nie wmówisz, że to moja wina, ok? Ja tego nie zaczęłam.. –Odpowiedziałam
zbulwersowana. Bezczelnie pokręcił głową i ukazał swój pewny siebie uśmiech.
-Jakbyś nie
stworzyła takiej sytuacji, nic by z tego nie wyszło. –Powtórzył dobitnie. Wal
się. Pomyślałam. Teraz już w ogóle nie
rozumiem jego intencji. Miałam nadzieję, że naprawdę potrafi się zmienić, ale
najwyraźniej nic z tego. Przez resztę drogi nie zamieniliśmy ani słowa. Nie
miałam nawet najmniejszej ochoty na rozmowę z nim. Chciałam tylko, żeby jak
najszybciej zawiózł mnie do domu, nic więcej. Podróż zamieniała się na
wieczność. Na szczęście przetrwałam, byliśmy już przed moim domem. Bez słowa
pożegnania wyszłam i zniknęłam mu z oczu. Nie miałam ochoty dłużej na niego
patrzeć. Ostatni raz obejrzałam się za siebie, lecz ujrzałam tylko znikające mi
w oczach czarne BMW. Dupek.
**
Minęły
cztery dni. Justin nie odezwał się ani słowem. Zresztą.. niech robi co chce. Za
chwilę miała zacząć się matematyka. Do klasy weszła pani Stivenson. Usiadła za
biurkiem i zwróciła się w naszą stronę.
-Jak już
pewnie zauważyliście mamy w naszej klasie
nowego ucznia. To jest Marc. –Rzeczywiście, nie widziałam wcześniej tego
chłopaka. Wstał niepewnie i przywitał się z każdym. Nie dziwię mu się, że czuje
się nie swojo jak nie zna tutaj nikogo. Wygląda na miłego. I nie ukrywam, że
jest bardzo przystojny, ale nie aż tak przystojny jak.. Roxana nie myśl o nim więcej! Zawołały moje myśli. Miały oczywiście
na myśli Justina. Na mojej twarzy
pojawił się grymas. Chwilę potem zadzwonił dzwonek. Razem z Elen i Sarą postanowiłyśmy bliżej poznać nowego
kolegę. Podeszłyśmy do niego. Był trochę zmieszany, chyba nie spodziewał się
takiej reakcji.
-Cześć Marc.
Jestem Roxana.. A to jest Sara i Elen. –Tandetne powitanie na początek.. Ale co
tam.. jakoś musiałam zacząć.
-Cześć..
Miło mi was poznać. –Grzecznie, lecz
niepewnie odpowiedział. Usiadłyśmy razem z nim na jednej z ławek znajdujących
się na korytarzu. Zaczęliśmy go pytać, jak to się stało, że zmienił szkołę.
Miałam wrażenie, że się otworzył. Stał się bardziej pewny siebie. Nasza rozmowa
nie mogła trwać długo, ponieważ zadzwonił dzwonek.
-Roxana,
widziałaś jak on na ciebie patrzył!? –Podekscytowana Elen zaczęła wrzeszczeć mi
do ucha. Od razu spoczęły na nas wzroki innych.
Lekcje
dobiegły końca. Pożegnałam się z dziewczynami i kierowałam się w stronę domu.
Po chwili jednak zauważyłam, że jakaś postać podąża za mną krok w krok.
Obróciłam się.
-Marc? Co ty
tutaj robisz? –Zapytałam zaskoczona.
-Wracam do
domu? –Zaśmiał się lekko, ale uroczo.. Uśmiechnęłam się.
-No to chyba
wygląda na to, że mieszkamy na tej samej ulicy. –Skinął głową i razem kontynuowaliśmy
drogę alejką. Nagle spostrzegłam, że na tej samej ławce, na której czekał
kiedyś na mnie Justin znowu ktoś siedzi. Gdy podeszliśmy bliżej rozpoznałam osobę..
To znowu był Justin. Gdy podniósł wzrok w moją stronę, na jego twarzy
namalowało się zaskoczenie.
-Kto to
jest? –Wybuchł mi prosto przed twarzą, gardząco patrząc na Marca.
-Gówno cię
to obchodzi. –Splunęłam i ruszyłam dalej. Marc nie zbyt dobrze czuł się w tej
sytuacji. Nie miał bladego pojęcia o co chodzi.
-Roxana,
chyba musimy pogadać, nie uważasz? –Justin próbował mnie zatrzymać.
-Chyba nie
mamy o czym? –Odpowiedziałam pytająco. –Zrozum, że ja już nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Zawiodłeś mnie dwa razy,
to nie wystarczy?
-Roxana,
kurwa pogadasz ze mną czy nie?
-Chyba jasno
się wyraziłam. NIE CHCĘ MIEĆ Z TOBĄ NIC WSPÓLNEGO. –Przeliterowałam mu tuż
przed twarzą. Wtedy poczułam jego ciepły oddech.. Na chwilę się rozkojarzyłam,
lecz po krótkiej chwili znów wróciłam do rzeczywistości. W mojej głowie
pojawiła się wizja tamtego dnia.. kiedy mnie pocałował.. Nie miałam już jednak
ochoty, żeby zaśmiecać tymi nic nie znaczącymi wspomnieniami swoją głowę. Justin chyba odpuścił. Patrzył jeszcze chwilę
w moim kierunku, lecz po czasie odwrócił się i ruszył w swoją stronę.
-Wszystko
ok? –Z troską zapytał Marc.
-Tak.. w
porządku.
-Kim był ten
chłopak? –Chyba jest bardzo ciekawski. Nie miałam ochoty o nim rozmawiać, ale
starałam się być miłą.
-Idiotą.. –Chyba
nie udał mi się być uprzejmą, ale moje ciśnienie w głowie aż huczało. Odkąd poznałam Justina, ogólnie
zaczęły się ze mną dziać różne dziwne rzeczy. Po kilku minutach doszłam już do
swojego domu. Pożegnałam się z Marco, a zaraz potem znalazłam się nareszcie w
swoim pokoju. Na moim telefonie wyświetlało się mnóstwo nieodebranych połączeń,
a wszystkie od Justina. Naprawdę, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Czemu tak
zależy mu na rozmowie ze mną? Nie może po prostu zostawić mnie w spokoju.
Próbowałam wyrzucić go z swoich myśli, lecz na marne. On ciągle powracał.
Czułam do niego niechęć, a równocześnie coś mnie do niego ciągło, lecz nie do
końca wiedziałam co to może być. Telefon ponownie zaczął wibrować. Poczułam się
zdezorientowana. Kilka razu próbowałam odebrać, a równocześnie się
powstrzymywałam. Jednak to odśrodkowe uczucie było mocniejsze. Przyłożyłam
iPhona do ucha.
-Roxana?
Jednak odebrałaś..
-Mów od razu
czego chcesz, ok? –Stanowczo zapytałam.
-Możesz
wyjść przed swój dom?
-CO?! Teraz
będziesz ciągle za mną chodził, z nadzieją że coś wykombinujesz? Mylisz się.
-Możesz
wyjść? –Powtórzył.
-Ok. –Znowu uległam.
Super. Nie raz starałam się odmówić temu chłopakowi, ale nigdy nic z tego nie
wychodziło. Boję się, żebym nie uległa mu w czymś innym.. To może się źle
skończyć. Minęło kilka chwil, a byłam już na zewnątrz. Niepewnie podeszłam w
stronę Justina. Żadne z nas nie zaczęło nic mówić. Nastała chwila milczenia.
-Roxana.. –No..
w końcu zaczął. Robiło się już niezręcznie. –Chciałem ci po prostu powiedzieć,
że odkąd cię poznałem moje życie totalnie się zmieniło. Ani razu nie
skorzystałem już z mojej metody na odstresowanie i..
-I co? Mam
ci pogratulować? –Zaśmiałam się sarkastycznie.
-Kurwa, jak
ty nic nie rozumiesz.
-To może
mnie oświecisz? –Droczyłam się z nim, oczekując właściwej odpowiedzi.
-Lubię cię.
Rozumiesz? Lubię cię. Może tego nie
zrozumiesz, bo mnie samemu ciężko było to pojąć, ale to prawda. –Do tej pory
moja twarz była jak kamień. Nie wyrażała żadnych emocji. Po tych słowach jednak
pojawił się na niej uśmiech. Nie wiedziałam, że Justin znajdzie w sobie tyle
odwagi, żeby powiedzieć mi coś takiego. Wprawdzie nie było to nic wielkiego,
ale zawsze coś.
Justin pov.
-To może
mnie oświecisz? –Ta wredna suka wiedziała jak zadziałać mi na nerwy, mimo
wszystko coś mnie do niej ciągło. Chciałem jej powiedzieć, coś więcej niż tylko
lubię, ale to nie był odpowiedni czas. Po drugie nie byłem tego do końca pewny,
a po tym jak powiedziała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego to całkiem
odpadło.. Mimo wszystko jestem z siebie dumny.
-Też cię
CZASEM lubię Justin.. –Przyznała, na co się zaśmiałem. Czasem była naprawdę
wkurwiająca, ale teraz jakoś o tym zapomniałem. –Ale pamiętaj.. –Zaczęła. –To jest
twoja ostatnia szansa. Jeśli jeszcze raz powtórzysz coś takiego to koniec..
Rozumiesz? Koniec. –Te słowa jak echo przedostały się do mojej głowy.
-Obiecuję. –Odpowiedziałem,
chociaż nie byłem tego pewny. Znałem siebie lepiej niż każdy inny. Wiem, że
może stać się całkiem inaczej. Znowu zamienię się w tego innego Justina, który cały
świat ma umiejscowiony w środkowym palcu. Teraz jednak nie chciałem o tym
myśleć.
-To wszystko
co chciałeś mi powiedzieć? –Zapytała.
-Tak.. Chyba
tak.. –Kierowała się już w stronę powrotną.
Łudziłem się, że się jakoś pożegnamy, czy coś.. Jednak nic. Zniknęła mi
z oczu. Wsiadłem do swojego samochodu i przez chwilę rozmyślałem. Wyjąłem
telefon z kieszeni. Wybrałem numer Rayana.
-Rayan?
-Siema
stary.
-Jest akcja.
Gotowy? –Zapytałem..
-No jasne.
Mów gdzie i kiedy. –Z przekonaniem odpowiedział.
-Będę za
dziesięć minut pod twoim domem. –Rozłączyłem się i całą siła nacisnąłem pedał
gazu udając się w stronę domu Rayana.
Jak myślicie o co chodzi Justinowi? Co szykuje z Rayanem?
Rozdział pojawił się z kilkugodzinnym późnieniem, ale jest :)
Proszę, każdego kto czyta o pozostawienie komentarza, nawet anonimowego, one bardzo motywują :)
Więc? 20 komentarzy i następny rozdział?
Jakieś pytania? https://twitter.com/Juss998
genialne dalej !! pliss <333
OdpowiedzUsuńsuper nn <333
OdpowiedzUsuńdalej dalej dalej <3333
OdpowiedzUsuńgenialne <33333333 kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńpoinformuj wszystkich to będziesz miała więcej kom bo mnie nie poinformowałaś tylko sama musiałam sprawdzić :3
OdpowiedzUsuńa to sorki :)
UsuńMega next <333
OdpowiedzUsuńNEXT <33333
OdpowiedzUsuńsuper nn dawaj plisss <333
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńJejku ciekawi mnie nn ;* :)
OdpowiedzUsuńkiedy nn O.O <333 kocham to!!!!
OdpowiedzUsuńale wciąga nn pliss <333
OdpowiedzUsuńkocham cię normalnie <333 kiesy nn
OdpowiedzUsuńKocham to
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? dodaj jak najszybciej pliss... kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńKiedy nn ?
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga , czekam na następny ;3
OdpowiedzUsuńnastępny, następny, następny plisss *o*
OdpowiedzUsuńSuper <3 Zapraszam na mojego :) the-upside-to-the-sky.blogspot.com :)))))
OdpowiedzUsuń