Roxana pov.
Oby więcej takich
poranków. Jest dziewiąta, a ja nadal wygodnie leżę w swoim łóżku. Po
przebudzeniu, kiedy zaczęłam myśleć realnie, w mojej głowie przetworzyła się
pewna informacja. Czy dobrze pamiętam, czy dzisiaj umówiłam się z Justinem?
Jakoś nie może to do mnie dotrzeć.. I ja się zgodziłam? Nie wiem, czy coś
brałam, ale to nie wydaje się być realne. Sprawdziłam mojego iPhona, żeby się
upewnić i.. tak, jednak to prawda. W sumie nie wiem dlaczego to zrobiłam..
Dobra.. Jednak muszę już wstać. Zbliża się dziesiąta. Zeszłam na dół. Nie
zastałam nikogo. Rodzice najwyraźniej byli już w pracy. Zjadłam dwa tosty z
dżemem. Zrobiłam gorącą herbatę i wróciłam na górę.
Zaczęłam
wyrzucać z szafy wszystkie możliwe ubrania. Co mam założyć? Najtrudniejsze
pytanie dzisiejszego dnia. Ok.. Myślę, że nie ma co przesadzać. Wybrałam
obcisłe, dżinsowe rurki i szarą koszulkę. Udałam się do łazienki. Postanowiłam
zrobić lekki makijaż. Nałożyłam tusz do rzęs i matowy podkład. Muszę przyznać,
że efekt był zadowalający. Włosy rozpuściłam. Były na nich widoczne delikatne,
naturalne fale. Myślę, że jestem już gotowa. Nie.. Jest dopiero jedenasta. To
chyba najdłuższa godzina w moim życiu. Minuty przeciągały się na wieczność.
Posłuchałam jakichś piosenek w nadziei, że czas będzie szybciej mijał. Myliłam
się. Po niecierpliwym wyczekiwaniu, telefon zaczął wibrować.
Czekam na zewnątrz.
Moje serce
zaczęło bić takim tempem, jakby zaraz miało wypaść. Nie wiedziałam co się ze
mną dzieje. W brzuchu znowu pojawiło się to dziwne uczucie. Co jest?! Pytałam
sama siebie. Czyżby to znowu jego wina? Nie.. NA PEWNO nie.. Zwalczając
wszystkie przeciwności losu wyszłam na zewnątrz. Pierwsze co wpadło mi w oczy
to czarne BMW stojące tuż pod budynkiem. Zorientowałam się, że to Justin.
Niepewnym krokiem podeszłam w jego stronę. Gdy mnie zauważył natychmiastowo
opuścił samochód i wyszedł naprzeciwko mnie. Nie mogę ukryć, że zrobił na mnie
wrażenie. Wyglądał naprawdę.. dobrze. Miał na sobie zwężane męskie dżinsy,
których krok umiejscowiony był tuż nad kolanem i skórzaną kurtkę, która
dodawała mu jeszcze większego uroku. Roxana,
daj spokój.. Przecież ci na nim nie zależy, ok? Miałaś się tego trzymać. Zawołały
moje myśli. Mi na nim wcale nie zależy! Krzyknęłam w ciszy kłócąc się z
sumieniem. Na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Wszystko
ok? –Zapytał Justin. Musiałam wyglądać naprawdę dziwnie, skoro zwrócił na to
uwagę.
-Ta-ak.. W
porządku. –Odpowiedziałam lekko zmieszana.
-Dzisiaj
wsiądziesz ze mną do samochodu? –Zaśmiał się sarkastycznie. Nic nie
odpowiedziałam. Przewróciłam oczami i pewnym gestem otwarłam drzwi i zajęłam
miejsce pasażera. Stał przez chwilę jak wryty.
-Justin?
Jedziemy czy nie? –Zapytałam i nareszcie zareagował. Dołączył do mnie. Chwila..
Zapytałam czy jedziemy.. Ale gdzie? Nie mam bladego pojęcia. Nawet nie
zapytałam czy W OGÓLE gdziekolwiek jedziemy.
-Nie jesteś
ciekawa dokąd cię zabieram? –Zapytał a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Właśnie
miałam pytać. Wyjąłeś mi to z ust. –Mój śmiech znów się powtórzył.
-Więc ci nie
powiem.
-Co?
Justin.. –Udałam obrażoną i odwróciłam się w stronę szyby.
-Ejj,
spokojnie. To niedaleko. Wytrzymasz kilka minut. –Zapewniał mnie.
-A jeśli
nie? –Zmarszczyłam czoło. Musiałam wyglądać jak idiotka. Justin dostał nagłego
ataku śmiechu. Zazgrzytałam zębami i ponownie się odwróciłam.
-Jesteśmy na
miejscu. –Dumnie poinformował mnie Justin. Niepewnie odwróciłam się w jego
kierunku. Opuściliśmy samochód. –Chodź za mną, wejdziemy do środka. –Ruszył w
stronę niewielkiego drewnianego domku. Naśladowałam jego kroki. Znaleźliśmy się
przed drzwiami wejściowymi. Justin z tylnej kieszeni swoich spodni wyjął klucze
i przekręcił je w zamku.
-Zanim
wejdziemy do środka, chcę ci powiedzieć, że jesteś pierwszą osobą jaką tu
przyprowadziłem. –Jego twarz była poważna. Szczery uśmiech spoglądał w moją
stronę. Poczułam się trochę dziwnie. Zdążyłam się domyślić, że to miejsce było
dla niego ważne, lecz nie do końca wiedziałam dlaczego. Nic nie odpowiedziałam
na jego słowa. Skinęłam tylko głową i posłałam mu odwzajemniony uśmiech.
-Justin.. Tu
jest pięknie. –Znaleźliśmy się wewnątrz domku. Był urządzony skromnie, a
równocześnie przyjaźnie. Trochę nie w jego stylu, ale mimo wszystko spodobał mi
się.
-Mieszkaliśmy
tutaj kiedyś wszyscy. Ja, mama, Jazzy, Jaxon i.. tata. –Przez chwilę miałam
wrażenie, że rozmawiałam z małym dzieckiem, któremu zaginął pluszak i rozpaczał po stracie zabawki. Nie.. Jednak to
było coś więcej. Justin położył swoje dłonie na twarzy. Niepewnie wstał. Ruszył
w stronę ściany.
-Kurwa!
Dlaczego!? Możesz mi powiedzieć dlaczego?! –Z całą swoją siłą zadał mocny cios
ścianie. Jego głos pałał wściekłością, a równocześnie bezradnością. Miałam
ochotę się rozpłakać. Musiałam jednak pozostać silna, chociaż emocje próbowały
wziąć nade mną górę.
-Justin.. To
nie twoja wina. Weź się w garść. Musisz pokazać, że potrafisz, ok? –Jego oczy
bez żadnych emocji wpatrywały się w moje. Nie wiem dlaczego, ale miałam ogromną
ochotę rzucić mu się na szyję i mocno przytulić powiedzieć „wszystko będzie ok”,
jednak nie mogłam. Nie chcę, żeby pomyślał, że chcę mu pomóc w ten sam sposób
jaki robiły to inne laski.
-Nie zawsze
potrafię i dobrze o tym wiesz. Znowu widzisz mnie w takim stanie. Nie wiem co
się ze mną dzieje, nie mogę nad sobą zapanować. Nie wiem.. nie wiem.. nie
wiem.. –Zaczął w kółko powtarzać te słowa. Poczułam strach. Zachowywał się jak nie on.
-Justin..
Justin spójrz na mnie. –Jego twarz krążyła w różne strony ciągle powtarzając te
same słowa. Nie miałam wyboru. Chwyciłam go za twarz i zmusiłam go do
spojrzenia na mnie.
-Nie byłem
tu od miesięcy. To miejsce zawsze mi GO przypominało. To również z tego powodu
przeprowadziliśmy się do Stratford. A teraz, kiedy znów tu jestem to wszystko
wraca. Proszę.. Proszę musisz mi pomóc. –Na jego twarzy pojawiło się pożądanie.
Wiedziałam co ma na myśli.
-Nie Justin,
nawet o tym nie myśl. Rozumiesz? –Stanowczo odmówiłam jego zamiarom. –Lepiej pokaż
mi resztę domu. Załamany ruszył schodami w górę. Otworzył drewniane drzwi, a
jego usta delikatnie się poruszyły tworząc niewielki uśmiech.
-To mój
pokój. –Powiedział jakby z dumą. Spojrzał na mnie dając mi znak, żebym weszła
dalej. Na ścianie znajdowało się mnóstwo plakatów. Przedstawiały one różne
drużyny koszykarskie.
-Lubisz grać
w kosza? –Zapytałam.
-Kiedyś
kochałem.. Teraz dawno nie próbowałem. –Jego głos stał się jakby pewniejszy.
Wziął do rąk leżącą na podłodze piłkę. Zaczął obracać na jednym palcu,
następnie spojrzał na mnie jakby chciał mi zaimponować. Zaśmiałam się
delikatnie. Cieszyłam się, że chociaż na chwilę zapomniał o nieprzyjemnych chwilach.
Justin pov.
Poczułem się
trochę lepiej.
-Może
zejdziemy do kuchni? Chętnie bym cos zjadł.
-Jasne. –Odpowiedziała.
Dotarliśmy na miejsce, jednak półki przywitały nas pustkami. Nie ma się co dziwić,
nie było tu nikogo prawie przez pół roku. Znalazłem jedynie czekoladę w
proszku.
-Co powiesz
na to? –Lekko się skrzywiłem wskazując na opakowanie.
-Czemu nie?
Lubię gorącą czekoladę. –Nalałem więc wodę do czajnika i włączyłem do prądu. Do
kubków wsypałem proszek. Nie minęły więcej niż dwie minuty, a usłyszałem szum
gotującej się wody. Zalałem napój i dokładnie wymieszałem. Dumny z siebie,
jakby był to nie lada wyczyn podałem kubek Roxanie.
-Dziękuję. –Uśmiechnęła
się ciepło. Miała takie piękne usta.. twarz.. cała była piękna. Patrzyłem na
nią przez chwilę jak idiota. Chyba się zorientowała, ponieważ przekazała mi
karcące spojrzenie. Zaśmiałem się na jej gest. Czas z nią mijał tak.. inaczej.
Mogliśmy normalnie rozmawiać, śmiać się..
-Czekaj..
Ubrudziłaś się.. –Delikatnie przesunąłem swój kciuk po jej twarzy zbliżając ją
do siebie. Popatrzyłem na nią jeszcze raz i złączyłem nasze usta. Myślałem, że
będzie się opierać, lecz było wręcz przeciwnie. Odwzajemniła pocałunek. Nigdy
nie doznałem takiego uczucia. Całowałem się z wieloma laskami, ale teraz
poczułem, że przelewam na nią cale swoje emocje. Nigdy nie przerwałbym tej
chwili, lecz poczułem, że brakuje nam tlenu. Niepewnie spojrzałem jej w oczy,
bojąc się jej reakcji.
-Justin.. –Zaczęła.
–To nie powinno mieć miejsca. Przepraszam..
-Ej, cii. –Uciszyłem
ją i ponownie złączyłem nasze usta.
Roxana pow.
Nigdy się
tak nie czułam. Z jednej strony moje myśli podpowiadały mi, żeby to przerwać,
lecz serce głośno krzyczało „zostaw!”. Nie miałam pojęcia co się dzieje.
Wiedziałam jednak, że Justin nie robi tego tylko dlatego, że chce zapomnieć o
problemach. Z jego piwnych oczu można było wyczytać coś całkiem innego. Coś,
czego nigdy wcześniej w nim nie widziałam. Coś na kształt troski.. wrażliwości.
Miałam pewność, że obudziły się w nim ludzkie uczucia, które starał się kryć
głęboko w sobie.
-Justin,
dlaczego to robisz? –Zapytałam błądząc wzrokiem po wszystkich ścianach
pomieszczenia.
-Dziękuję. –Powiedział
tylko tyle. Było to jednak szczere. Słyszałam to w jego głosie. –Nie tylko za
to, że pomogłaś mi się jakoś ogarnąć, po prostu za to, że mnie nie zostawiłaś..
–Jego głos znów próbował się załamać, lecz chwyciłam go za ramię i lekko go przytuliłam.
Teraz już miałam
pewność, że uczucie, które wcześniej mi towarzyszyło i które powtarza się teraz,
to wszystko.. przez niego. Dzięki niemu czułam się jakoś dziwnie, równocześnie
przyjemnie. Nie byłam do końca tego pewna, ale to mogło być coś więcej, niż
zwykły pocałunek. Chciałam to jednak zachować wyłącznie dla siebie..
Jak wam się podoba? Nareszcie ją pocałował i przeprosił.. <3
Hmm.. Może 15 komentarzy i następny rozdział? :)
MEGA jednym słowem . dzięki za to <3 / belieberka Ola ;)
OdpowiedzUsuńCudo. Czekam na nastepny. :3
OdpowiedzUsuńJejku piękne <3 /@Serducho98
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńDawaj dawaj nn <3 Kocham to :*******
OdpowiedzUsuńgenialne dalej <3
OdpowiedzUsuńepickie następny pliss <3 / Ola
OdpowiedzUsuńcudo..... <3
OdpowiedzUsuńbędziesz tez dodawać zboczone rozdziały ? *o*
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nn ! <3
OdpowiedzUsuńdodasz dziś nn ? <333
OdpowiedzUsuńkocham tooo !!! <3333
OdpowiedzUsuńgenialne <333 dodasz dziś nn ?
OdpowiedzUsuń<3.....
OdpowiedzUsuńJutro będzie następny <33
OdpowiedzUsuńsuper <333333 nie mogę się doczekać *-*
OdpowiedzUsuńej miał być dziś następny i co ?
OdpowiedzUsuńBożenka dawaj następny, bo jak nie to sb zobaczysz .i. kc <33 .i. .i.
OdpowiedzUsuńjestem anonimowa i nie wiesz kim jestem !!! heheheheh domyśl się kc .i.
kc .i. <33
Usuńświetne <3
OdpowiedzUsuń