Roxana pov.
Czując jego
ciepły oddech na mojej szyi, czułam się tak bezpiecznie. Chciałam zatrzymać tą
chwilę na zawsze. Niestety byłam tego świadoma, że to niemożliwe. Powoli
starałam się opanować swoje emocje. Justin wciąż spoglądał na mnie z
przejęciem, winiąc się o wszystko.
-Już ok..
–Wyjąkałam. Jego reakcja była szybka, spojrzał w moje oczy z żalem, litością?
Coś w tym stylu. Bynajmniej nie to chciałam w nich zobaczyć.
-Masz ochotę
coś zjeść? –Zapytał. Ma świetne wyczucie czasu. W tej chwili naprawdę nie
marzyłam o niczym innym o jedzeniu. Starałam to sobie jednak tłumaczyć, jako
zachowanie grzeczności.
-Nie,
wolałabym jak najszybciej znaleźć się w domu. –Odpowiedziałam, nie okazując po
sobie jakichkolwiek emocji.
-Rozumiem..
A może pojedziemy do mnie? –Serio? Od razu miałam zamiar mu odmówić, lecz po
chwili jego słowa doszły do mojej głowy i pomyślałam, że.. może to jakaś
kolejna szansa? Wiem, zachowywałam się jak jakaś nie w pełni normalna
nastolatka na jego punkcie. Niestety nie miałam na to wpływu. Robiłam sobie
nadzieje z każdą możliwą szansą.
-Yy.. ok. –Starałam
się być nie do końca przekonaną. Uśmiechnął się słysząc moją odpowiedź.
-Mój
samochód jest na parkingu. –Wskazał drogę przed siebie i ruszyliśmy. Po kilku
minutach siedzieliśmy w jego BMW. Między nami panowała cisza. Nikt nie próbował
rozpocząć jakiegokolwiek tematu. Nie minęło dużo czasu, a samochód stanął.
Byliśmy już przed domem Justina. Była to ogromna kamienica, w której mieszkało
przynajmniej kilkaset osób. Z zewnątrz nie był on zbyt ładny, ale jednocześnie
coś w sobie krył, można było zauważyć, że ukrywa długą historię. Justin otwarł
mi drzwi i wskazał drogę. Pokonałam przynajmniej kilkadziesiąt schodów, nie
ukrywam, że było to trochę męczące. Na szczęście dotarliśmy. Oboje zdjęliśmy
kurtki. Justin położył ją na szafkę znajdującą się w przedpokoju.
-Dzień
dobry.. –Przywitałam się z.. chyba mamą Justina, która wyszła z drugiego
pokoju.
-Dzień
dobry. –Odpowiedziała. Na pierwszy rzut oka wydawała się miłą kobietą. Jej oczy
wyrażały radość, lecz gdy spojrzeć na nie w głąb można było odczytać w nich
cząstkę smutku i żalu. Myślę, że to z powodu taty Justina.
-Mamo to
jest Roxana, a to jest moja mama. –Justin przedstawił mnie i dał mi znak, żebym
szła za nim. Nie miałam innego wyjścia, chociaż miałam ochotę porozmawiać
dłużej z jego mamą, ponieważ wydawała się być naprawdę miła. W tej chwili
znajdowałam się w pokoju Justina. Nie był on duży, lecz przytulny.. Na ścianach
znajdowało się kilka plakatów z drużyny
koszykarskiej, której nie potrafiłam rozpoznać, szczerze się tym nie
interesuję.
-Siadaj,
napijesz się czegoś? –Wskazał na kanapę, dając mi znak, żebym usiadła.
-Może
herbatę. –Skinął głową i opuścił pomieszczenie. Czułam się trochę niezręcznie
będąc sama w jego pokoju. Tym bardziej, że znajdowałam się tutaj pierwszy raz.
Rozglądałam się wokół siebie. Na jednej z półek zauważyłam zdjęcie, które
przedstawiało całą jego rodzinę. Był z nimi jeszcze Jeremy. Tak, Justin
wspominał, że tak miał na imię. Wydawali być się tacy szczęśliwi.. Moje
rozmyślenia przerwał Justin, który już z
powrotem znalazł się w pokoju.
-Proszę. –Podał
mi kubek gorącej herbaty. Poczułam przechodzące po mnie dreszcze po wypiciu
kilku łyków. Na dworze było zimno, był luty, więc nie ma się co dziwić.
-Justin
przepraszam.. Wiem, że czasem zachowuję się jak kompletna histeryczka, ale
czasem nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić, zrozum mnie.
-Rozumiem,
jeszcze kilka miesięcy temu przechodziłem przez coś podobnego. –Odpowiedział.
Chyba starał się mnie pocieszyć, ale nie do końca osiągnął oczekiwany efekt.
-I.. Wiesz..
Ja nie chcę być dla ciebie wrzodem na dupie i..
-Już nim
jesteś. –Przerwał mi ukazując przy tym swój pewny siebie i bezczelny uśmiech.
-Justin! Nie
możesz chociaż przez chwilę być poważny?! –Udałam obrażoną i popatrzyłam na
niego spod oczu. Najwyraźniej rozśmieszyło go moje zachowanie, ponieważ dostał
ataku śmiechu. Nie mogłam się powstrzymać i też wybuchłam. Wyglądaliśmy trochę
idiotycznie, ale żadne z nas nie zwracało na to to uwagi. Nagle Justin opanował
swoje emocje i głęboko spojrzał w moje oczy. Nie wiedziałam o czym myśli. Nic
nie mówiłam. Po chwili siedział tuż obok mnie nadal topiąc we mnie swoje
karmelowe tęczówki. Po chwili wiedziałam, że moja przestrzeń osobista jest już zakłócona.
Jego miętowy oddech znalazł się na mojej skórze.
-Justin.. –Chciałam
go powstrzymać cokolwiek zamierzał. W końcu sam przyznał, że nic dla niego nie
znaczę.. A może jednak? I tak nie zwrócił uwagi na moje ostrzeżenie. Nie
wypowiedziałam już ani jednego słowa. Nie miałam nawet kiedy. Poczułam jego
idealne usta na moich. Nie miałam nic przeciwko.. Wręcz przeciwnie, dałam mu
dostęp do jego języka. Byliśmy tak blisko, jak nigdy wcześniej. Poczułam się
jak w baśniowej krainie, z której nie ma powrotu. Niestety, byłam świadoma, że
to wspaniałe uczucie musi się skończyć.
-Jesteś taka
piękna.. –Justin przerywając pocałunek wyszeptał mi do ucha. Chwila.. Czy on
właśnie powiedział, że jestem piękna? W moim brzuchu chyba nie mogło pomieścić
się więcej motyli. Nigdy wcześniej nie czułam się tak doskonale. Przy nikim
innym, akurat przy Justinie.. Nie chciałam nic mówić, a może po prostu nie
wiedziałam co powiedzieć. Nie potrafiłabym dobrać odpowiednich słów do sytuacji
jaka wytworzyła się między nami. Było idealnie.. Nie byłam w stanie kontrolować
tego co się dzieje.
-Justin.. –Nawet
nie usłyszeliśmy kiedy do pokoju weszła Jazzy. Oboje natychmiastowo zerwaliśmy
się na równe nogi. –Pukałam, ale chyba nie słyszeliście. –Zakaszlała nie
wiedząc co powiedzieć. Czuła się chyba tak samo zmieszana jak my.
-Co ty tu
robisz? –Szybkim tonem zapytał Justin.
-Yy.. Bo
Alisha musiała wcześniej wrócić i tak jakoś.. Ale.. Ok, już mnie nie ma. –Po tych
słowach zmieszana tak samo jak my opuściła pokój. Razem z Justinem wymieniliśmy
ze sobą znaczące spojrzenia.
-Myślałem,
że nie ma jej w domu.. –Zaczął Justin. –Przecież niedawno odwiozłem ją do
centrum, miała wrócić dopiero przed dziesiątą.
-Nie tłumacz
się. Jest ok. –Uśmiechnęłam się. Przecież nie miałam wpływu na to co robi jego
siostra. Przecież jest u siebie i może robić co chce. To ja powinnam czuć się
trochę „winna”. Powinnam jakoś zareagować wiedząc, że nie jestem w swoim domu.
Ale trudno, stało się..–A swoją drogą.. co to było?
-No.. Nie
mów, że ci się nie podobało. –Czułam, że moja skóra zaczyna się rumienić.
Chciałam ukryć się w jakimś kącie, lecz teraz było to niemożliwe. Głupkowato
spojrzałam na Justina, chcąc zobaczyć jego reakcję. Była taka jakiej się
spodziewałem.
-Justin to
nie jest śmieszne! –Próbowałam powstrzymać jego śmiech. Niestety na marne. Widziałam,
że próbował się opanować, lecz chyba mu nie wychodziło.
-Ej! Daj
spokój. Było fajnie.. –Zawsze musi mieć jakieś głupie teksty, po których
zaczynam czerwienić się jak burak. Nie wiem co sprawia, że to tak na mnie
działa, ale nie mogę się temu sprzeciwić. Justin ze swoim głupkowatym poczuciem
humoru nie mógł przestać się ze mnie śmiać. Ale w pewnym sensie miał rację,
między nami panowała ciepła atmosfera.. „fajna”. Nie chciałam tego zmieniać, lecz nie byłam
przekonana co do zdania Justina. Może on po prostu postępuje ze mną jak z każdą
napotkaną przez siebie dziewczyną, a ja jedyna, naiwna wiążę z tym jakiekolwiek
nadzieje? Nie wiem. Mimo wszystko chciałam, żeby nawet te puste nadzieje
zagościły we mnie na zawsze. Nie chciałam tego przerwać. Nie chciałam rozstawać
się z tym uczuciem, ale posiadałam też tą świadomość, że to nie musi trwać
długo.
-Ale.. –Już opanowanym
tonem zaczął. Swój intensywny wzrok zatopił w moim. –Już teraz jestem
wszystkiego pewien.. –Spojrzałam na niego pytająco.
Co Justin może mieć na myśli? Czy między nim a Rox może coś się zmienić? To pozostaje w słodkiej tajemnicy następnego rozdziału.. :)
I proszę jeszcze raz każdego czytającego o pozostawienie po sobie śladu, jednego komentarza. Byłabym wdzięczna, to dla was tylko kilka sekund, a mi z rozdziałem schodzi trochę więcej, więc bardzo was proszę :) DO NASTĘPNEO :)
A i zmieniłam trochę wygląd bloga, mam nadzieję, że się podoba xd
A i zmieniłam trochę wygląd bloga, mam nadzieję, że się podoba xd
Pięknie piszesz i pisz dalej! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńpiękny <3
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze <3 Czy on wyzna jej miłość? Boże dodaj jak najszybciej nowy rozdział to rozkaz XD. Czeka na nn <333
OdpowiedzUsuńBOSKIE <3 kiedy nn?
OdpowiedzUsuńboże świetny
OdpowiedzUsuńa kiedy rozdział z lukiem?
OdpowiedzUsuńty mówisz, że masz mało kom, ale zato jakie świetne
OdpowiedzUsuńnie mówię, że mam mało kom. po prostu chcę zobaczyć ile dokładniej osób to czyta :) tyle..
UsuńKiedy następny bo już mnie ciekawość zżera? <333 genialne
OdpowiedzUsuńZajebisty <3333333
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńDobry :D Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń