Roxana pov.
Musiałam
wyglądać naprawdę dziwnie. Patrzyłam na niego jakbym zobaczyła ducha. Jego
słowa nie mogły przedostać się do mojej głowy.
-Co
powiedziałeś? –Nadal niedowierzająco wpatrywałam się w jego twarz.
-Kocham cię
Rox.. –Niepewnie odpowiedział, nie spodziewając się mojej reakcji.
-Justin..
ja.. –Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Czułam się tak..
doskonale. Uczucie, które mi towarzyszyło było niespotykane. Nie czułam go tak
mocno nigdy wcześniej.
-Justin.. Ja
też cię kocham. –Zorientowałam, że te słowa wyszły z moich ust dopiero po ich
wypowiedzeniu. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie panowałam nad
swoimi ruchami. Niekontrolowanie
podbiegłam do Justina i uścisnęłam go najmocniej jak potrafiłam. Nasze oczy
zetknęły się w jednej linii. Jego karmelowe tęczówki zatopiły się w moich. Nigdy
wcześniej nie czułam się tak bezpiecznie
jak przy nim, chociaż byłam świadoma czym się zajmował. Lecz w tej chwili to
nie miało najmniejszego znaczenia. Nie mogłam zepsuć tej chwili. Poczułam
ciepły oddech Justina na mojej szyi. Jego usta lekko ocierały się o moją skórę.
Po chwili przedostały się na moje usta. Justin jeszcze raz głęboko spojrzał w
moje oczy, chcąc mieć pewność, że nie mam nic przeciwko. Nie musiał o to
pytać.. Nie miałam.
-Tak bardzo
cię potrzebuję.. –Wyszeptał swoim chrypkowatym głosem do ucha. Nic nie
odpowiedziałam. Nie mogłam dobrać odpowiednich słów. Jeszcze mocniej
przytuliłam się do Justina. Staliśmy przed drzwiami na dworze. Było zimno, lecz
żadne z nas nie czuło chłodu. Wręcz przeciwnie. Nasze usta się złączyły. Justin
intensywnie poruszał nimi po moich wargach. Delikatnie przesuwając się z
miejsca wróciliśmy do środka. Dotarliśmy do pokoju, który był chyba byłą
sypialnią rodziców Justina. Usiedliśmy nie przerywając pocałunku. Usiadłam na
jego kolanach. Justin położył swoją dłoń na moich plecach, co nie mogło
powstrzymać mnie od jęku. Wsunęliśmy się na dalsze obrzeże łóżka.
Justin
ściągnął swoją koszulkę, którą do tej pory miał na sobie. Po raz pierwszy
zobaczyłam jego umięśnione ciało i.. tatuaże? Nigdy wcześniej ich nie widziałam,
przynajmniej nie aż tyle. Raz natknęłam się na jeden, poza tym nie wiedziałam o
ich istnieniu. Nie chciałam jednak teraz o to pytać. Mimo wszystko pasowały one
do jego wyglądu. Justin spojrzał na mnie swoimi pożądającymi oczyma. Czułam, że
sprawy mogą pójść za daleko, byłam świadoma, że nie mogę do tego dopuścić.
Justin pov.
Jeszcze
nigdy wcześniej nie pragnąłem nikogo tak jak jej. Była jak narkotyk. Za każdym
razem, gdy na nią spojrzałem wydawała się być piękniejsza. Jej brązowe włosy panowały w nieładzie, kilka
kosmyków leżało na jej dziewczęcej twarzy. Będąc tak blisko niej, coraz
bardziej pogłębiałem swoje uczucie. Byłem tego coraz bardziej pewniejszy, coraz
bardziej bliższy.. Położyłem swoje dłonie na jej plecach. Lekko chwyciłem jej
koszulkę, chcąc ją zdjąć.
-Justin,
przestań.. –Nie zareagowałem na jej upomnienie. Nadal lekko próbowałem ją
zsunąć.
-Justin,
proszę.. –Powtórzyła. –Nie teraz.. Nie dzisiaj.. –Nie mogłem być jej przeciwny.
Gdyby to była inna laska.. Ale nie ona. Nie mogłem..
-Wszystko w
porządku? –Zapytałem, aby upewnić się czy dobrze się czuje.
-Tak.. Po
prostu.. Nie jestem jeszcze na to gotowa.. Zrozum. –Wytłumaczyła się. Nie
chciałem, żeby poczuła się mną przytłoczona. Przede wszystkim nie chciałem,
żeby się mnie bała. Już raz wszystko spieprzyłem, nie chciałem tego powtórzyć.
To nie byłoby w porządku.
-Masz
tatuaże.. –Popatrzyła w moją stronę z jakby lekkim zdziwieniem.
-Tak. –Odpowiedziałem.
-Nie wiedziałam,
że masz ich aż tyle..
-Jakoś tak
wyszło.. Ale czy musimy rozmawiać o moich tatuażach? –Nic nie odpowiedziała,
skinęła lekko głową, dając mi do zrozumienia, że się poddaje. Nie lubiłem o
nich rozmawiać.
-A możesz mi
tylko powiedzieć, kim jest ta dziewczyna na lewej ręce? –Wskazała na
wytatuowaną postać.
-Naprawdę
chcesz wiedzieć?
-Tak..
-To moja
była dziewczyna.. Naprawdę ją kochałem, nawet wiązałem z nią przyszłość, a ona?
Ona wszystko zepsuła. Nie wiedziałem, że będzie wobec mnie aż taka nieszczera..
Długo nie mogłem pozbierać się po naszym rozstaniu, czasem było naprawdę
ciężko.. W końcu zacząłem się ratować.. Sama wiesz czym.. Niestety nie było to
najlepszym rozwiązaniem. Ale to już przeszłość, teraz.. Jesteś tylko ty. –Uśmiechnęła
się na moje słowa.
-Justin.. –Zaczęła
dziecięcym głosem. –A skąd masz pewność, że ja nie zachowam się podobnie?
Dlaczego akurat mi ofiarowałeś swoje zaufanie? Jesteś tego pewien?
-Nie mam
pewności, ale wiem że masz swój rozum i podejmiesz odpowiednie decyzje. –Mimo tych
słów byłem pewien, że Roxana jest całkiem inna. Była trochę skryta, czasem
tajemnicza, ale właśnie to czyniło ją wyjątkową. Właśnie to ciągło mnie do niej
najbardziej.
-Cholera! –Rox
spojrzała na swój telefon. –Musimy wracać. Nie wiedziałam, że jest już tak
późno. Jeszcze pięć połączeń od mamy.. –Spojrzałem na nią.
-Wyglądasz
słodko jak się denerwujesz. –Zaśmiałem się bezczelnie, a ona zaczęła się
czerwienić.
-Justin! –W
tej chwili nic nie mogło powstrzymać mnie od śmiechu. –Ale ok, wracajmy.
Założyliśmy
kurtki i wyszliśmy na zewnątrz. Upewniłem się, czy zamknąłem dom i wsiedliśmy
do samochodu. Spokojnie ruszyliśmy z miejsca. Dom położony był na uboczu
miasta, na drodze więc nie było wielkiego ruchu.
-Dziękuję
Justin.. –Rox spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczyma, w których nie było
już ani śladu smutku. Byłem z siebie zadowolony.
-Za co? –Nie
do końca byłem przekonany o czym mówi.
-Za
wszystko.. Dzięki tobie spojrzałam na świat z trochę innej strony. Z tej, z
której wszystko nie jest aż takie ponure i złe. Wiem, że to twoja zasługa..
Droga mijała
spokojnie. Od czasu do czasu wymieniliśmy między sobą swoje spojrzenia. Rox
wpatrywała się w obraz za szybą, odrywając się od rzeczywistości.
-Nie chcę
tam wracać.. –Zaczęła.
-O czym ty
mówisz.. ?
-Tam było
tak miło i.. nie chcę. Wiem, że to nieuniknione, ale.. chciałabym zostać na
zawsze.. z tobą Justin.
-Kurwa! –Samochód
gwałtownie zahamował.
-Justin, co
się dzieje?! –Rox spojrzała na mnie ze strachem w oczach.
-Jakiś
idiota zajechał nam drogę, już jest ok. –Serce biło mi szybciej niż dotychczas.
Nagle jakiś samochód znów znalazł się przed moim BMW. Był zbyt blisko nas bym
zdążył wyhamować.
-Trzymaj
się! –Krzyknąłem do Rox i nagle skręciłem w prawo próbując wyminąć natarczywy
samochód, lecz tamten zrobił dokładnie to samo.
-Co do
cholery!? –Krzyknąłem sam do siebie. –Nie! Luke. Rox trzymaj się, teraz
pojedziemy naprawdę szybko, ale nie martw się będzie ok. –Widziałem przerażenie
malujące się na jej twarzy. Nacisnąłem najmocniej jak potrafiłem pedał gazu i
mijałem wszystkie napotkane samochody. Zbliżaliśmy się do centrum.
–Rox posłuchaj. Zaraz się zatrzymamy, nie mogę
jechać dalej bo ten frajer jest zaraz za nami. Musisz biec prosto do domu, nie
chcę odwieść cię na miejsce, bo on pojedzie za nami, rozumiesz? Prosto do
domu.. –Tłumaczyłem jej trochę jak małemu dziecku, ale chciałem być pewny, że
nic się jej nie stanie.
-Justin, a
ty?
-Spokojnie,
zadzwonię do ciebie jak będzie po wszystkim..
-Czyli coś jednak
ma być.. ?
-Rox..
Proszę cię.. –Zatrzymałem samochód, równocześnie zatrzymał się samochód Luke. Nie
zdążyliśmy opuścić samochodu, a ten stał już na zewnątrz.
-Witam
ponownie Bieber. –Zaśmiał się ironicznie.
-Rox,
biegnij proszę.
-Nie Justin,
nie zostaniesz tu sam.
-Proszę.. –Starałem
się ją przekonać, lecz na marne. Wysiadłem z samochodu. Nie zdążyłem nic
zrobić, a poczułem pięść Luka na mojej twarzy.
-To na
powitanie. –Znowu głupkowato się zaśmiał. W mojej głowie zbierało się coraz
więcej złości. Moje dłonie zacisnęły się najmocniej jak potrafiły i wylądowały
na jego okropnej mordzie.
-Również
witam. –Czułem, że wygrałem to starcie. Luke najwyraźniej był wściekły. Nie zorientowałem
się kiedy wyjął broń ze swojej kieszeni i przyłożył mi ją do głowy.
-Justin! –Rox
zaczęła krzyczeć z samochodu. Żałuję, że musiała na to wszystko patrzeć. Jej
wołanie nie trwało długo. Z samochodu Luka wysiadło dwóch mężczyzn, którzy siłą
wyciągnęli Rox z samochodu i zaczęli ją wlec do swojej furgonetki.
-Zostawcie
ją! Kurwa, zostawcie ją!
-Justin,
uważaj! –Patrząc na Rox, nie zwróciłem uwagi na gesty Luka.
-Uważaj! –Powtórzyła
jeszcze głośniej.
Aallleeee emocjeeee *^* jejciu <3 kocham <3
OdpowiedzUsuńJezuu czułam się jak w filmie! Pięknie to opisujesz <3
OdpowiedzUsuńJejku super jest <3 :*
OdpowiedzUsuńZajebisty <333 Ciekawe jak to dalej bedzie ;*** Kocham ;*** <3!
OdpowiedzUsuńŚwietny <3333
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny XD
OdpowiedzUsuńJejku dawaj nn <33333333
OdpowiedzUsuńPERFEKCYJNY <3
OdpowiedzUsuńBoże kocham ich <3 piękne :*
OdpowiedzUsuńdodaj jak najszybciej :)) kocham tooo .... <333
OdpowiedzUsuńty sprawiasz takie emocje że MASAKRA. kocham twój blog i wgl. wszyscy z niecierpliwością czekamy na nn. UBUSTWIAM <3
OdpowiedzUsuń