czwartek, 19 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XVI


Justin pov.

Poczułem nagle coś dziwnego, coś czego nie da się po prostu opisać. Wiedziałem, że to jest związane z Roxaną. Ta patrzyła na mnie ciągle z pytaniem o co mi chodzi.

-Chodź. –Powiedziałem. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą. Założyliśmy na siebie kurtki i wyszliśmy na zewnątrz.

-Justin, gdzie ty mnie ciągniesz? Co ty robisz? –Z pretensjami dopytywała Rox.

-Chwila, zaraz zobaczysz. –Wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyliśmy. Była prawie dziewiętnasta, ale na dworze były jeszcze ostatnie oznaki dnia.

-Justin do cholery! Gdzie my jedziemy?! –Nic nie odpowiedziałem. To miała być niespodzianka, niestety ona chyba odebrała to trochę inaczej. Skierowała głowę w stronę szyby i udawała obrażoną, choć tak naprawdę wiedziałem, że nie ma nic przeciwko. Minuty mijały, lecz byliśmy coraz bliżej celu. W końcu zatrzymałem samochód, a Roxana spojrzała na mnie lekko spod oczu.

-Ej! Nie gniewaj się już, ok? Jesteśmy na miejscu. –Tym razem ona nic nie odpowiedziała. Otworzyłem jej drzwi samochodu. Wyszła na zewnątrz i spojrzała na mnie jakby.. z żalem? Wiem.. To miejsce nie kojarzyło się jej najlepiej, lecz wiedziałem, że mogę to zmienić.

-To twój dawny dom.. Prawda? Byliśmy już tutaj.. –Jej twarz lekko pobladła. Widziałem smutek powstający w jej błękitnych oczach. Nie mogłem już tego naprawić, lecz mogłem to zmienić.. Przynajmniej w niewielkim stopniu.

-Tak, byliśmy.. Może wejdźmy do środka, jest trochę zimno. –Przekręciłem klucz w zamku i po chwili ogarnęło nas przyjemne ciepło w wewnątrz mieszkania. Zapaliłem światło. Udaliśmy się do kuchni, która wydawała się być najprzytulniejszym pomieszczeniem.

-Justin, ale możesz mi w końcu powiedzieć po co tutaj przyjechaliśmy!? Nie mam zamiaru bawić się w jakieś głupie gierki, ok? –Zaczęła mi wyrzucać, lecz nie miałem najmniejszego zamiaru, żeby od razu o wszystkim jej powiedzieć.

-Możesz zachować trochę cierpliwości? Uwierz, przyda ci się. –Z jeszcze większą ciekawością spoglądała na mnie co kilka sekund mając nadzieję, że cokolwiek ze mnie wydusi. Jeśli tak, była w błędzie. Czekałem na odpowiednią chwilę.

-Napijesz się czegoś? –Zaproponowałem, lecz nie była zbyt zadowolona. A to wszystko dlatego, że nie mogła odgonić się od tej cholernej ciekawości.

-Tak, herbatę. –Odpowiedziała bez żadnych emocji, próbując pokazać, że jest na mnie obrażona, lecz wiedziałem, że w rzeczywistości jest całkiem inaczej.

-Ok. –Zaśmiałem się tym typem, którego nienawidziła. Spojrzała na mnie karcąco, lecz nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Podałem jej kubek z gorącą herbatą. Usiadłem zaraz koło niej tym samym czując na sobie jej oddech. Milczeliśmy, a Rox  dalej zgrywała niedostępną. Wyjąłem kubek z jej dłoni i położyłem na stole. Zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej. Położyłem swoją dłoń na jej policzku. Przez chwilę patrzyła na mnie jak osłupiała, lecz po chwili zorientowała się co się dzieje.

-Justin! –Wyrwała się z mojego uścisku. –Nienawidzę cię. –Powiedziała szczenięcym tonem sprzeciwiając się sama sobie. Wiedziałem, że kłamie. Ponownie ująłem jej twarz i zmusiłem do popatrzenia na mnie. Uległa. To było do przewidzenia. Zbliżyłem swoje usta do jej tak, że poczuliśmy się nawzajem.

Roxana pov.

Znowu mu uległam. Zachowywałam się dziecko. Raz obiecywałam sobie, że nie pozwolę mu się do mnie zbliżyć, a teraz sama postępowałam inaczej. Lecz to było przeciwne mi. Tak bardzo tego potrzebowałam. Będąc tak blisko Justina czułam się tak bezpiecznie.. Jego idealne usta znalazły się na moich. Poruszał nimi z taką harmonią i spokojem. Nie potrafiłam go odepchnąć. Po chwili nasz pocałunek zaczął się pogłębiać. Nie wiem jak to się stało, że siedziałam na Justinie, oplatając go swoimi nogami. Napięcie między nami rosło. Byłam świadoma, że nie mogę przekroczyć wyznaczonej granicy. Nie mogliśmy posunąć się za daleko. Starałam się nad tym panować, lecz będąc w jego objęciach było naprawdę trudno.

-Justin.. –Starałam się to zatrzymać, co było wbrew moim emocjom, lecz nie mogłam postąpić inaczej. Justin nie zwrócił uwagi na moje ostrzeżenie. Kontynuował pocałunek, kierując swoje usta na moją szyję. Obróciłam się na bok dając mu większy dostęp. Nie wiem co się ze mną działo. Powinnam to już dawno zatrzymać. Nie mogłam. Nie mogłam.. mimo wszystko. Tak bardzo go potrzebowałam. Lecz w mojej podświadomości tkwiła tylko jedna myśl.. „między nami nic nie ma, mogę zaoferować ci jedynie przyjaźń..”. Przypominając sobie jego słowa ogarnął mnie nagły smutek. Wiedziałam, że to co teraz dzieje się między nami nie ma żadnej przyszłości.

Justin pov.

Obojgu nam zaczynało brakować powietrza. Przerwałem pocałunek ciągle spoglądając na reakcję Roxany. Jej twarz była jakby smutna, lecz z całkiem innego powodu. Tak jakby było jej przez coś naprawdę przykro. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Ale to chyba jest odpowiedni moment.

-Rox.. –Zacząłem. Popatrzyła na mnie z ogromną uwagą. Mój głos przybrał poważny ton. –Rox.. Ja zrozumiałem, że to coś więcej.. To coś między nami.. Rozumiesz.. –Jąkałem się jak kretyn, nie mogłem jednak temu zapobiec, emocje wzięły górę.

-O czym ty mówisz Justin? –Zapytała jakby niczego nie świadoma, a może rzeczywiście nie była?

-Kurwa. –Przeklnął pod nosem. –Yy.. Po prostu.. Po prostu możesz być moją dziewczyną? Możemy spróbować.. no wiesz.. tak  r a z e m.. –Myślałem, że te słowa nigdy nie przejdą przez moje usta. Poczułem jednak pewnego rodzaju ulgę. Bałem spojrzeć się na twarz Roxany, nie wiedziałem jak zareaguje.

-Kilka tygodni temu zapytałeś mnie o to samo.. Dokładnie w tym samym miejscu.. Wtedy to nie był odpowiedni moment.. Ale teraz.. –Tym razem to Rox zbliżyła się do mnie i mocno mnie przytuliła. Nie znałem jej odpowiedzi. Dalej czułem się niepewnie. Kolejna porażka? Nie wiem. Z niecierpliwością czekałem na jej kolejne słowo, lecz nic nie słyszałem.

-Rox, ale to znaczy, że.. że co? –Mój głos brzmiał niepewnie. Tak też się czułem. Nic nie moglem na to poradzić.

-Że tak, Justin. –Uśmiechnęła się pobłyskując swoimi błękitnymi, okrągłymi oczyma. Kurwa, to były najdłuższe sekundy w moim życiu.

-Rox.. –Zacząłem, lecz nie wiedziałem co powiedzieć. Chcąc przekazać jej swoje niewypowiedziane słowa ponownie się do niej zbliżyłem. Tym razem w naszym pocałunku znajdowało się coś więcej. Czułem, że przekazujemy nim sobie całe swoje emocje. Od Rox wydobywała się ogromna radość. Cieszyłem się z tego, byłem świadom, że naprawiłem to wszystko co działo się między nami. Wszystko to co spieprzyłem właśnie nabrało ciepłych barw. Byłem z siebie dumny. Patrzyłem na jej twarz. Była taka piękna.. Nie wiem jak mogłem nie dostrzec tego od samego początku, a może dostrzegłem, tylko nie potrafiłem tego w sobie rozszyfrować? Nie wiem. Roxana usiadła na moich kolanach mocno mnie ściskając. W pomieszczeniu panowała cudowna atmosfera. Nie chciałbym się z nią nigdy rozstawać. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.

-Kto to? –Z nieopuszczającym jej uśmiechem na twarzy zapytała Roxana.

-Sam chciałbym wiedzieć. –Spojrzałem na nią niepewnie. Niestety musieliśmy przerwać pocałunek. Ktoś ma totalne poczucie czasu. Od niechcenia powlokłem się do drzwi. Przekręciłem zamek i je uchyliłem.

-Dzień dobry. –Moja szczęka zacisnęła się najmocniej jak potrafiła. Co ten skurwysyn tutaj robi?! Teraz? Skąd wiedział, że tutaj jestem? Kurwa. Znowu. Luke.


Oo Luke trochę nas zaskoczył! Co będzie dalej? Jak zachowa się Justin? Co stanie się z Rox? Czekajcie na następny rozdział, a wszystko się wyjaśni.. <3
Co o tym sądzicie? Myślę, że się spodobał XDD

13 komentarzy:

  1. Nareszcie ją zapytał! Ciekawe co tu robi Luke.. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. *^* Nie mam słow boskie. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ty jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Yy y. czy ty kiedyś myślałaś o napisaniu zajebistej książki genialne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do fajnej książki jeszcze mi trochę daleko xd ale tak, myślałam :)

      Usuń
  5. dawaj szybko, bo nie mogę wytrzymać!

    OdpowiedzUsuń
  6. A czy będzie tak że dla bezpieczeństwa Justina rox pójdzie z facetami od luka

    OdpowiedzUsuń